Przez kilka godzin żołnierze południowokoreańskiej armii nie zlokalizowali mężczyzny, który błąkał się pomiędzy Koreą Północną i Koreą Południową. Automatyczny alarm włączył się dwukrotnie i ośmiokrotnie pojawiał się w kamerach wojskowej telewizji przemysłowej. Armia zareagowała, gdy pojawił się po raz dziewiąty.
Mężczyzna przypłynął morze w kombinezonie piankowym. Następnie wyszedł w płetwach na brzeg w pobliżu obserwatorium południowokoreańskiego, na północ od wschodniego granicznego miasta Goseong. W pewnym momencie wszedł do strefy zdemilitaryzowanej przez tunel odwadniający, z którego istnienia południowokoreańskie wojsko nie zdawało sobie nawet sprawy.
Przez kolejne 3 godziny mężczyzna przeszedł 5 kilometrów i w tym czasie kamery zarejestrowały jego obecność ośmiokrotnie, a dwukrotnie uruchomił się alarm. Jednak żołnierz odpowiedzialny za system alarmowy dokonywał w tym czasie zmian w systemie i myślał, że alarmy to błąd systemu. Mężczyzna został zauważony dopiero, gdy po raz dziewiąty pojawił się na obrazie z kamer. Następnie po kilku godzinach udało się go schwytać. Mężczyzna potwierdził swoją chęć ucieczki. Nie znaleziono żadnych dowodów na to, że mógłby być szpiegiem.
Osoby próbujące ucieczki przez strefę zdemilitaryzowana wiele ryzykują, ponieważ gdyby północnokoreańskie wojsko ich złapało, mogliby zostać skazani na wieloletnie kary więzienia w obozach pracy.