Branża hotelowa w Rzymie podniosła alarm z powodu fali kradzieży kieszonkowych, których ofiarami padają najczęściej jej klienci, głównie zagraniczni turyści. Policjanci aresztują nawet po kilkunastu kieszonkowców dziennie. Zjawisko to, jak zauważono, przynosi szkody turystyce i nasila się mimo działań sił porządkowych.
W ostatnich dniach szczytu sezonu turystycznego dokonano serii aresztowań w historycznym centrum Wiecznego Miasta, między innymi na Placu Hiszpańskim, Placu Weneckim, koło fontanny di Trevi, Koloseum i w rejonie Watykanu oraz dworca kolejowego Termini. To we wszystkich tych miejscach dochodzi najczęściej do kradzieży; nie tylko przy zabytkach, ale także w środkach komunikacji i w restauracjach.
Z powodu policyjnego pościgu za kieszonkowcami zamknięta została niedawno na dłuższy czas centralna stacja metra Cavour.
Portal Roma Today odnotował, że plagą są też włamania do samochodów z zagranicznymi tablicami rejestracyjnymi oraz wynajętych. Wyspecjalizowane w tym bandy przestępców zabierają z aut walizki i wszystko, co w nich zostawili turyści.
Sojusznikiem kieszonkowców jest też wyjątkowo dotkliwy upał w Wiecznym Mieście. Turyści są nim bardzo zmęczeni i bywa także, że z tego powodu roztargnieni, a zatem mniej pilnują swoich rzeczy.
Mimo nasilenia policyjnych kontroli i zwiększenia patroli w strategicznych punktach stolicy, także na dworcach, sytuacja coraz bardziej niepokoi hotelarzy. Prezes ich stołecznej federacji Gianluca De Gaetano oświadczył: "Takie epizody przynoszą szkodę turystyce i wizerunkowi Rzymu".
Szef federacji właścicieli hoteli stwierdził też: "Jeśli docierać będzie przekaz, że Rzym nie jest miastem bezpiecznym, ryzyko, że turyści tu nie wrócą, jest wysokie"
"Jeśli turyści nie będą czuli się dobrze i swobodnie w powodu takich sytuacji, stracimy wszystkich; zwłaszcza teraz, w erze mediów społecznościowych, gdy wiadomości rozchodzą się natychmiast" - ostrzegł.