Grecy znów strajkują, bo nie chcą oszczędzać
W ramach protestów przeciwko rządowemu programowi oszczędnościowemu i wysokiemu bezrobociu podjęto w Grecji w środę kolejne strajki, obejmujące głównie sektor publiczny.
Termin akcji strajkowej wybrano tak, by zbiegła się ona w czasie z wizytą przedstawicieli "trojki" zagranicznych kredytodawców Grecji. Wspólna delegacja Unii Europejskiej, Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Europejskiego Banku Centralnego ma zbadać, czy grecki rząd dotrzymuje zobowiązań w dziedzinie reform budżetowych, co jest warunkiem udzielania mu dalszej pomocy.
Pracownicy państwowi, nauczyciele i kolejarze przerwali pracę na 24 godziny, natomiast strajk kierowców ateńskich autobusów potrwa sześć godzin. Lekarze w szpitalach zajmują się tylko przypadkami nagłymi. Poważne zakłócenia wystąpiły również w żegludze przybrzeżnej.
O godzinie 11 czasu polskiego ma się rozpocząć trzygodzinny strajk personelu lotnictwa cywilnego, co spowoduje odwołania i opóźnienia lotów - przede wszystkim w komunikacji z greckimi wyspami. Zamknięto też szereg muzeów. Na godziny południowe planowane są demonstracje w kilku miastach.
Będące organizatorami środowej akcji dwie największe greckie centrale związkowe GSEE i ADEDY określają ją jako strajk generalny, ale nie wydaje się to ścisłe. W proteście nie biorą udziału pracownicy supermarketów, taksówkarze, maszyniści metra, handlowcy i personel hoteli.
mp, pap, fot. linmtheu/CC