W przelotach rosyjskich samolotów wojskowych przez europejską przestrzeń powietrzną w ubiegłym tygodniu brały udział większe ich formacje, używające bardziej "prowokacyjnych" niż zwykle tras - oświadczył naczelny dowódca sił NATO w Europie.
– Istotne jest to, że z perspektywy historycznej większości tych wtargnięć dokonywały bardzo małe zespoły samolotów, lecących czasami pojedynczo lub co najwyżej pod dwa. Tym, co widziano w ubiegłym tygodniu, były większe, bardziej złożone formacje samolotów, które poruszały się po sięgających nieco głębiej i rzekłbym nieco bardziej prowokacyjnych trasach – powiedział na briefingu w Pentagonie amerykański generał Philip Breedlove.
W ubiegły wtorek i środę samoloty NATO były kilkakrotnie podrywane z ziemi w związku z prowadzonymi – jak to określono – na "niespotykaną skalę" działaniami lotnictwa wojskowego Rosji w europejskiej przestrzeni powietrznej.
Według NATO co najmniej 19 rosyjskich samolotów wojskowych – bombowców strategicznych Tu–95, latających cystern Ił–78 i myśliwców MiG–31 – odbyło loty w przestrzeni powietrznej nad Morzem Bałtyckim, Północnym i Czarnym oraz nad Oceanem Atlantyckim. Rosyjskie samoloty nie przekazały swoich planów lotu ani nie nawiązały kontaktu radiowego z cywilną kontrolą ruchu powietrznego, co mogło stanowić potencjalne zagrożenie dla cywilnej komunikacji lotniczej.
W odpowiedzi Sojusz poderwał myśliwce należące do sił powietrznych Norwegii, Wielkiej Brytanii, Portugalii, Niemiec i Turcji.
Stosunki między NATO i Rosją pozostają napięte od dokonanej w marcu rosyjskiej aneksji należącego do Ukrainy Półwyspu Krymskiego.