Chińska gazeta dotarła do pierwszych rozkazów, według których władze w Dandongu mają natychmiast zatrudnić nieokreśloną liczbę tłumaczy języka koreańskiego. Jak pisze "Oreintal Daily", owi tłumacze muszą trafić do każdego wydziału w urzędzie miasta, w tym straży granicznej, bezpieczeństwa publicznego, handlu, celnego i zdrowia publicznego.
– Oficjalny druk nie precyzuje powodu nadzwyczajnego zwiększenia zasobów kadrowych w tak dużej skali. Eksperci, a nawet mieszkańcy Dandong widzą w tym element przygotowań na potencjalny konflikt zbrojny między Stanami Zjednoczonymi a Koreą Północną – zauważa z kolei "Korea Times", powołując się na powyższy dziennik.
Jak podaje gazeta, ewentualna wojna mogłaby wywołać eksodus Koreańczyków z północy. By dotrzeć do chińskiego miasta muszą tylko przekroczyć graniczną rzekę. To, czy do tego dojdzie, zależy od zachowania Kim Dzong Una. Prezydent USA Donald Trump ostrzegał Una, że ewentualny nowy test broni jądrowej lub pocisku międzykontynentalnego zakończy się amerykańskim atakiem.
Chiny dementują jednocześnie informacje o rzekomym rozlokowaniu 150 tys. żołnierzy na granicy z Koreą Północną.
Agencja prasowa z Seulu, twierdzi ponadto, że urzędnikom w Dandong nakazano bezterminowe wprowadzenie dodatkowej nocnej zmiany. Teraz – od 25 kwietnia – pracują oni 24 godziny na dobę.