Burza w środowisku politycznym po gwałcie Francuzki w Calais przez uchodźcę wciąż nabiera echa. Merostwo stawia rządowi zarzuty, jakoby ten zwlekał ze zwiększeniem bezpieczeństwa. Wciąż czekają na dodatkowe jednostki policji. Merostwo twierdzi też, że rząd bagatelizuje wzrost liczby przestępstw popełnianych przez afrykańskich i bliskowschodnich imigrantów w tym mieście.
Marine Le Pen - szefowa prawicowego Frontu Narodowego i posłanka do Zgromadzenia Narodowego z regionu Calais - oskarża prezydenta Francji Emmanuela Macrona i członków rządu ukrywanie drastycznego wzrostu popełnianych przestępstw przez imigrantów.
Około tysiąc przybyszów z Afryki i Bliskiego Wschodu ukrywa się w lasach w okolicy Calais. W ubiegłym roku "Nową Dżunglę" zlikwidowała policja.
Śledztwo wykazało, że 36-letnia pracownica hotelu w Calais została zgwałcona przez 22-letniego imigranta z Erytei.
Napastnik grożąc nożem, zaciągnął ją w krzaki nieopodal przystanku. W trakcie dochodzenia podejrzany przyznał się do popełnienia przestępstwa.