Mamy do czynienia ze znacznymi stratami wśród rosyjskich oficerów i podoficerów. Pojawia się więc problem, kto miałby szkolić nowo powołanych żołnierzy. Kolejnym problemem jest wyposażenie – od osobistego poprzez sprzęt wojskowy i to, czym Rosja nie dysponuje, czyli np. system noktowizyjny i termowizyjny. Widzieliśmy przeterminowane racje żywnościowe wydawane żołnierzom na wojnie – to pokazuje, że ten ogranizm jest niewydolny – mówił na antenie Telewizji Republika Marek Budzisz, ekspert ds. Rosji i postsowieckiego Wschodu.
Jak tłumaczył, częściowa mobilizacja pomoże wypełnić luki w jednostkach, które są w tej chwili zdziesiątkowane. Jednak ze względu na problemy sprzętowe i logistyczne Rosjanie nie mogą liczyć na to, że zwiększy się liczba żołnierzy wysłanych na wojnę. – Część sprzętu jest uszkodzona, miały też miejsce kradzieże. Z kolei w pojazdach silniki wymagają remontu – wyjaśniał. – Jeśli postawimy samochód przed blokiem na dwa lata, to potem nie ruszymy. A rosyjskie zakłady mają problemy z produkcją i serwisowaniem.
Ekspert przypomniał opinie sprzed wojny, gdy mówiło się, że aktywna rezerwa w Rosji to 2 mln ludzi. – Ale to coś innego niż rezerwa w krajach NATO – zastrzegł. – W krajach NATO żołnierze, którzy przeszli do rezerwy, odbywają ćwiczenia i są utrzymywani w stałej gotowości. Tymczasem w w Rosji takie ćwiczenia robiono rocznie dla 4-8 tys. osób.
#RepublikaPoPołudniu | @MBudzisz2:
— Telewizja Republika 🇵🇱 #włączprawdę (@RepublikaTV) September 21, 2022
Aktywna rezerwa w ujęciu Rosyjskim jest to zupełnie coś innego niż w krajach NATO-wskich. Rocznie w Rosji ćwiczeń przypominających przeprowadzano na poziomie 4-8 tysięcy osób. Ten potencjał jest mniejszy. #włączprawdę #TVRepublika
Według jego wyliczeń w Rosji zasób sił rezerwowych tworzy 261-267 tys. osób. – Nie byli objęci systemem szkoleń przypominających, w dodatku ewidencja jest tam delikatnie mówiąc zdezorganizowana. Komisje wojskowe nawet nie mają danych, gdzie ci ludzie się znajdują, więc nie mogą im wręczyć karty powołania – opisywał.
Dodatkowo trzeba znaleźć oficerów i podoficerów, którzy będą się zajmować szkoleniem. – A ich nie ma – powiedział Budzisz. – Oczywiście można zrobić jak dotychczas, że marynarz stawał się czołgistą. Jednak w takim systemie wojsko będzie reprezentowało niewielką jakość bojową.
Zwrócił uwagę jeszcze na inny aspekt mobilizacji. – Obecnie w większości kontrakty z żołnierzami podpisywane są na 6 miesięcy, więc już czas ich obowiązywania się kończy – tłumaczył. – Delikatnie mówiąc, administracja ma problem z odnawianiem kontraktów żołnierzy, którzy są już na froncie. Teraz kontrakty będą automatycznie przedłużane na czas obowiązywania tego dekretu. A dekret jest bezterminowy – mówił. Przypomniał też, że władza ukraińska przechwyciła bardzo dużo podań o rozwiązanie kontraktów bez terminu.
#RepublikaPoPołudniu | @MBudzisz2:
— Telewizja Republika 🇵🇱 #włączprawdę (@RepublikaTV) September 21, 2022
Kluczowym zapisem w tym dekrecie, jest ten o żołnierzach kontraktowych, zapis ma na celu zapobieżeniu znacznemu odejściu tych żołnierzy ze służby.#włączprawdę #TVRepublika
Cała rozmowa w oknie powyżej. Polecamy!