Policja będzie bardziej rygorystycznie reagować w przypadku ewidentnego łamania restrykcji koronawirusowych - zapowiedziała w niedzielę brytyjska minister spraw wewnętrznych Priti Patel. Wyjaśniła, że rosnąca liczba zakażeń wymusza ścisłe egzekwowanie przepisów.
Wypowiedź Patel była nawiązaniem do wytycznych wydanych w tym tygodniu przez Krajową Radę Szefów Policji (NPCC), według których funkcjonariusze powinni nakładać więcej mandatów i robić to szybciej. Napisano w nich, że funkcjonariusze nadal powinni przekonywać do przestrzegania przepisów i wyjaśniać wszelkie zmiany.
- Jednak jeśli dana osoba lub grupa nie zareaguje odpowiednio, wówczas egzekwowanie prawa może nastąpić bez ponawiania prób zachęcania ludzi do przestrzegania prawa - głoszą wytyczne.
Niektóre przypadki nałożonych kar wywołują jednak kontrowersje. W tym tygodniu głośnym echem odbiła się sytuacja z hrabstwa Derbyshire, gdzie ukarano grzywną w wysokości po 200 funtów dwie kobiety, które pojechały - oddzielnie i własnymi samochodami - spotkać się w tamtejszym rezerwacie przyrody oddalonym o więcej niż 5 mil od domów. Ponieważ obie miały w ręku kubki z gorącymi napojami, policja zaklasyfikowała ich spotkanie jako piknik. Po fali krytyki w mediach policja zapowiedziała, że przyjrzy się jeszcze raz zasadności tej kary.
Jak poinformowała NPCC, pomiędzy 27 marca a 21 grudnia 2020 r. policja w Anglii i Walii nałożyła 32 329 mandatów za łamanie restrykcji koronawirusowych.
W ramach wprowadzonego w poniedziałek ogólnokrajowego lockdownu ponownie obowiązuje zakaz wychodzenia z domów bez uzasadnionego powodu. Jednak restrykcje nie przełożyły się jeszcze na spadek liczby zakażeń ani zgonów. W piątek zanotowano najwyższe dobowe statystyki od początku epidemii - 1325 zgonów i ponad 68 tys. zakażeń.