Na Białorusi kolejne zakłady pracy dołączają do protestów przeciwko sfałszowanym wyborom i brutalności milicji. Robotnicy z zakładów w całym kraju domagają się ogłoszenia uczciwych wyników wyborów i powstrzymania przemocy służb porządkowych.
Od wczoraj w internecie pojawiają się nagrania i zdjęcia z kolejnych fabryk, których robotnicy domagają się ogłoszenia uczciwych wyników wyborów i powstrzymania przemocy.
Ponieważ na Białorusi strajki pracownicze są legalne, nie ma na razie informacji o ich pacyfikacji przez policję.
Do strajku dołączyły m.iu. wielkie fabryki przemysłu ciężkiego i chemicznego, takie jak BiełAZ, MAZ, MTZ i Grodno-Azot. Robotnicy BiełAZ-u domagają się od dyrekcji oraz władz podstołecznego Żodzina, gdzie mieści się ta fabryka ciężarówek-gigantów, ogłoszenia prawdziwych wyników wyborów. Jeśli ich postulaty nie zostaną spełnione, w poniedziałek rozpoczną strajk
BiełAZ zatrudnia 12 tysięcy osób, jej przychody w 2018 roku wyniosły 980 milionów dolarów.
Solidarność okazali m.in. robotnicy fabryki Kieramin w Mińsku, czyli jednego z największych europejskich producentów płytek ceramicznych i ceramiki sanitarnej. Zakład przed pięcioma laty zatrudniał 2650 robotników i osiągał przychody w wysokości 5 mln dolarów. Strajkują też pracownicy fabryki elektroniki Integrał w Mińsku, zatrudniającej prawie 5 tys. osób.
Do protestów dołączają się także kolejarze, a nawet lekarze Republikańskiego Naukowo-Praktycznego Centrum Kardiologii. W przypadku pracowników Centrum jest to protest przeciwko przemocy oraz aresztowaniom medyków. Postulatem lekarzy i pracowników szpitala jest uwolnienie ich kolegów zatrzymanych przez służby bezpieczeństwa.
Fałszowaniu wyborów i brutalności milicji sprzeciwiają się też artyści i pracownicy kultury.
Jest to wciąż niewielka część strajkujących zakładów. Ich listę na bieżąco aktualizuje portal telewizji Biełsat.