Berlusconi apeluje do prezydenta o ułaskawienie
Były premier Włoch Silvio Berlusconi, skazany prawomocnie na 4 lat więzienia za oszustwa podatkowe, zaapelował w sobotę do prezydenta Giorgio Napolitano, by go ułaskawił bez złożenia przez niego prośby o to. - Mam swą godność i dlatego o to nie proszę - dodał.
Po raz pierwszy przywódca centroprawicy wypowiedział się tak jasno na temat swego hipotetycznego ułaskawienia. Uczynił to na cztery dni przed decydującym dla jego politycznej kariery głosowaniem w Senacie nad pozbawieniem go mandatu parlamentarzysty. Wykluczenie z parlamentu osoby prawomocnie skazanej przewiduje ustawa, uchwalona za rządów premiera Mario Montiego w zeszłym roku.
W wystąpieniu na forum młodzieżówki swej reaktywowanej niedawno pierwszej partii Forza Italia 77-letni Berlusconi powiedział: - Niech prezydent nie waha się, niech przekreśli hańbę resocjalizacji. W ten sposób odniósł się do czekających go konsekwencji wydanego w sierpniu wyroku w sprawie oszustw przy zakupie praw do emisji w należącej do niego telewizji Mediaset.
Z racji swego wieku były szef rządu nie pójdzie do więzienia, lecz trafi na rok pod opiekę służb socjalnych, które będą czuwać nad jego resocjalizacją, zapewne poprzez pracę społeczną.
- To, że obywatel, który zawsze postępował z największym szacunkiem wobec każdego, jest powierzany służbom socjalnym, by się zrehabilitował, uważam nie tylko za upokorzenie dla niego, ale także dla kraju. To rzecz śmieszna i nie do przyjęcia - stwierdził.
Przypominając, że już pojawiły się apele, by w ramach pracy społecznej sprzątał ulice, zapytał swych zwolenników: "Uważacie, że powinienem wystawiać się na takie pośmiewisko?".
Były premier nie zwrócił się formalnie do prezydenta z prośbą o ułaskawienie. Po raz pierwszy oświadczył jednoznacznie, że takiej inicjatywy oczekuje ze strony Napolitano. - Mam swą godność i dlatego o to nie proszę- powiedział.
W wystąpieniu Berlusconi wyraził też opinię, że 27 listopada, gdy odbędzie się w Senacie głosowanie nad wygaśnięciem jego mandatu, będzie dniem "zamachu stanu", którego celem - jak dodał - jest jego eliminacja jako lidera centroprawicy. Podkreślił, że takie próby lewica podejmuje od 20 lat.
- Rzucimy wyzwanie tej lewicy, która nigdy nie wyrzekła się swej historii i ideologii - najbardziej przestępczej i nieludzkiej na świecie - mówił lider Forza Italia. Podkreślił, że jest całkowicie niewinny i że odpowie na "zamach stanu", szykowany przeciwko niemu.
- Wyjdziemy na ulice - ostrzegł Berlusconi. W sobotę zapowiedziano, że demonstracja w jego obronie odbędzie się w środę, w dniu głosowania w Senacie.
mp, pap, fot. EPP