Kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców Barcelony wzięło udział w manifestacji w centrum stolicy Katalonii w związku z obchodzonym świętem tego regionu, tzw. Diadą. W przeciwieństwie do tego typu wydarzeń sprzed okresu pandemii demonstracja miała spokojny przebieg.
Wśród uczestników popołudniowej manifestacji zorganizowanej w barcelońskim śródmieściu dominowali działacze i sympatycy katalońskiego separatyzmu.
Wielu przybyłych na barceloński marsz osób miało ze sobą flagi Katalonii lub transparenty wzywające do ogłoszenia niepodległości regionu, lub negatywnie ustosunkowane w swym przekazie wobec władz Hiszpanii.
Część uczestników marszu skandowała: „Precz z hiszpańską flagą!”, „Siły okupacyjne won!”, „1 października nie zapomnimy, nie wybaczymy”, nawiązując do daty referendum niepodległościowego w Katalonii z 2017 r., na którego organizację zgody nie wydał rząd Hiszpanii.
Separatyści nawoływali do walki na rzecz secesji
Choć obchody Diady miały stosunkowo spokojny przebieg, to współorganizująca uroczystości organizacja katalońskich separatystów ANC wielokrotnie wzywała uczestników wiecu w Barcelonie do walki na rzecz secesji regionu od Hiszpanii.
Obchody 11 września stały w Katalonii w tym roku, podobnie jak 2020 r., pod znakiem restrykcji przeciwepidemicznych. Dopiero w piątek władze regionu wprowadziły przepisy pozwalające na udział obywateli w masowych zgromadzeniach.
Diada jest jednym z największych świąt Katalończyków. Upamiętnia ono porażkę z 11 września 1714 r., kiedy opuszczona przez sojuszników Barcelona została po długotrwałym oblężeniu zdobyta przez wojska francuskie. Klęska ta zakończyła wojnę o sukcesję hiszpańską, a władzę przejęła dynastia Burbonów.