Australia wezwała ambasadora Chin w sprawie zwiększania kontroli powietrznej przez ChRL
Ambasador Chin w Australii został wezwany przez tamtejsze MSZ, w związku z zaniepokojeniem Canberry rozszerzaniem kontroli Pekinu nad spornym terytorium nad Morzem Wschodniochińskim.
Szefowa dyplomacji Julie Bishop skrytykowała decyzję Chin, która jest, jej zdaniem, mało pomocna w regionie nękanym napięciami.
– Czas i sposób ogłoszenia tej informacji przez Chiny nie są pomocne w świetle obecnych regionalnych napięć i nie przyczyniają się do stabilizacji w regionie – oświadczyła minister.
Resort wezwał ambasadora Chin w poniedziałek w celu przekazania "obaw rządu australijskiego oraz, by usłyszeć wyjaśnienia dotyczące chińskich intencji".
W sobotę Pekin zadeklarował, że będzie kontrolował przestrzeń powietrzną nad wyspami nazywanymi w Chinach Diaoyu, a w Japonii Senkaku. Nowo utworzona Strefa Identyfikacji Obrony Powietrznej Morza Wschodniochińskiego pokrywa większość tego morza wraz ze spornymi wyspami. Chińskie ministerstwo obrony ustaliło też zasady identyfikacji samolotów w tej strefie, przewidujące, że "chińskie siły zbrojne zastosują alarmowe przedsięwzięcia obronne wobec samolotów, które nie podejmą współpracy dla ich zidentyfikowania lub odmówią podporządkowania się instrukcjom". Kontrola, według agencji Xinhua, weszła w życie w sobotę.
Japońskie MSZ oświadczyło, że "jednostronne ustalenie takiej przestrzeni powietrznej powoduje eskalację sytuacji wokół wysp Senkaku i grozi doprowadzeniem do sytuacji nieoczekiwanej". Tokio potwierdziło swe stanowisko, że wyspy należą do Japonii, dlatego chińskie działania są nie do przyjęcia. Waszyngton również wyraził poważne zaniepokojenie wzrostem napięć wokół wysp.
Stosunki Chin i Japonii – zajmujących aktualnie drugie i trzecie miejsce na liście największych potęg gospodarczych świata – znacznie się pogorszyły, kiedy we wrześniu ubiegłego roku japoński rząd wykupił trzy, tworzące sporny archipelag, wyspy od prywatnego właściciela. Przez Chiny przeszła wówczas fala ulicznych protestów, przeradzających się nawet w plądrowanie japońskich firm i atakowanie japońskich obywateli. Od tego czasu patrolowe okręty i samoloty obu stron wielokrotnie pojawiały się w rejonie wysp, budząc obawy, że mogą to być przygrywki do konfrontacji zbrojnej.
dch, mg, PAP, fot. Domena Publiczna