Utrzymania wyroku 7 lat więzienia dla byłego premiera Włoch Silvio Berlusconiego za korzystanie z prostytucji nieletnich i nadużycie władzy zażądał prokurator przed sądem apelacyjnym w Mediolanie. Wyrok oczekiwany jest 18 lipca.
Sąd rozstrzyga apelację złożoną przez byłego szefa rządu od wyroku z czerwca 2013 r. w tak zwanej sprawie Ruby, czyli rozwiązłych przyjęć w jego rezydencji z udziałem nieletniej wówczas córki imigrantów z Maroka. Wraz z 7-letnią karą pozbawienia wolności Berlusconi otrzymał wówczas dożywotni zakaz pełnienia funkcji publicznych.
Prokurator Piero De Petris w swym wystąpieniu oświadczył, że nie ma „żadnego powodu”, by zmniejszać wymierzoną karę, głównie, jak dodał, z powodu natury czynu, za jaki były premier został skazany, a także ze względu na jego zachowanie i fakt, że ma na swoim koncie już jeden prawomocny wyrok za oszustwa podatkowe.
De Petris wyraził przekonanie, że za pewnik należy uznać to, iż Ruby prostytuowała się w prywatnej posiadłości Berlusconiego, Arcore pod Mediolanem.
Poza tym oskarżyciel zwrócił uwagę na „kolosalne nadużycie” połączone z zastraszaniem, jakim była podjęta na polecenie Berlusconiego interwencja na posterunku policji w Mediolanie, dokąd Ruby trafiła za kradzież. Po telefonie współpracownika ówczesnego premiera dziewczyna została zwolniona, choć powinna była zostać skierowana do ośrodka dla nieletnich.
Zdaniem prokuratora wymierzenie surowej, jak przyznał, kary 7 lat jest sprawiedliwe.
Również dziś prokuratura w Bari na południu Włoch zażądała postawienia byłego premiera przed sądem za nakłanianie do złożenia fałszywych zeznań w innej sprawie obyczajowej. Dotyczy ona rozwiązłych przyjęć z udziałem prostytutek w jego rzymskiej rezydencji, Palazzo Grazioli, w latach 2008-2009. Według prokuratury ówczesny premier przekazał przez wspólnika łapówkę w wysokości pół miliona euro, aby biznesmen z Apulii Gianpaolo Tarantini poświadczył nieprawdę, gdy składał zeznania na temat młodych kobiet, które przyprowadzał do jego domu.
Tarantini zawsze zapewniał w zeznaniach, że były premier nie wiedział o tym, że sprowadzane do jego domu kobiety były prosytutkami. Prokuratura z Bari twierdzi jednak, że miał tego pełną świadomość, a Tarantini złożył te zeznania, ponieważ został przekupiony.
Obie te wiadomości z sądu na północy i prokuratury na południu Włoch dotarły do Berlusconiego w kolejnym dniu odbywania przez niego zamienionej na pracę społeczną kary więzienia za oszustwa podatkowe w telewizji Mediaset. 77-letni były premier ze względu na swój wiek nie trafił do zakładu karnego, a karę 4 lat, wynoszącą po amnestii 1 rok, odbywa, opiekując się raz w tygodniu starszymi ludźmi chorymi na Alzheimera w ośrodku niedaleko Mediolanu.
CZYTAJ TAKŻE: