Wyemigrowała do Anglii po II Wojnie Światowej. Codziennie chodziła do pobliskiego kościoła w Normanton. 28 maja nie dotarła na nabożeństwo, została brutalnie zaatakowana. Kilka dni później zmarła w szpitalu.
Napastnik zaszedł ją od tyłu i próbował wyrwać torebkę. Staruszka broniła się i w wyniku szarpaniny upadła na chodnik. Mimo, że policjanci stwierdzili, że nie odniosła żadnych groźnych obrażeń, została odwieziona do szpitala. Po 9 dniach zmarła, jak się okazało napastnik doprowadził do poważnego urazu szyi.
Mimo, że od napadu minęło kilka dni lokalna policja nie jest w stanie znaleźć przestępcy, który dopuścił się ataku. Do akcji włączony został policyjny detektyw, który jak twierdzi, jest w stanie zmusić "pewne osoby" do opowiedzenia o zajściu i ujawnieniu tożsamości napastnika.
Policja przyznała, że tego typu ataki zdażają się co raz częściej. Dzieje się tak między innymi dlatego, że staruszki są "łatwym celem" dla napastników.
Zofia Kaczan kilka tygodni temu świętowała swoje setne urodziny.