Holandia - Kostaryka 0:0, karne 4 - 3. Nowy Krul Niderlandów
Holandia w 1/8 finału stoczyła ciężki bój z Meksykiem, zapewniając sobie zwycięstwo w ostatnich minutach spotkania. Po dramatycznym meczu i rzutach karnych Kostaryka pokonała Grecję, choć od 67 minuty grała w osłabieniu. Los Ticos pokazali w pojedynku z przedstawicielami Hellady, że potrafią świetnie zorganizować swoje szyki obronne. Jak się okazało również Oranje mieli problemy ze sforsowaniem tej środkowoamerykańskiej defensywy.
Widowisko aktywnie rozpoczęli pomarańczowi pragnąc od samego początku stłamsić przeciwnika. Kostaryka ustawiona od pierwszych chwil defensywnie oczekiwała na dobrą okazję do kontrataku. Choć Holendrzy zdecydowanie dłużej od przeciwnika utrzymywali się przy piłce to nie mogli sforsować „umocnień” Los Ticos. Dopiero w okolicach 20 minuty Oranje wypracowali groźną sytuację. Najpierw z kilku metrów strzelał Robin van Persie, ale Keylor Navas odbił piłkę do przodu. Do obronionej piłki dopadł jeszcze Wesley Sneijder, ale jego dobitka była za słaba.
Kostaryka próbowała zagrozić oponentowi ze stałych fragmentów gry, ale bezskutecznie. Po raz kolejny na tym mundialu Navas był w wyśmienitej formie zatrzymując kolejne ataki pomarańczowych. Najpierw środkowoamerykański bramkarz obronił nogami strzał Memphisa Depaya. Następnie wyciągnął się jak struna i zastopował niebezpieczną piłkę precyzyjnie posłaną z rzutu wolnego przez Sneijdera. W międzyczasie jego drużyna stworzyła sobie najgroźniejszą okazję w pierwszej części spotkania. Jednak ekwilibrystyczne uderzenie Celso Borgesa zostało zablokowane przez jednego z obrońców Oranje. Do końca połowy żadna z drużyn nie oddała już groźnego strzału.
Po rozpoczęciu drugiej części widowiska mechaniczna pomarańcza ponownie osiągnęła przewagę, ale piłkarze nie mogli zdobyć upragnionej bramki. W odpowiedzi w 61 minucie Junior Diaz przedarł się lewą stroną i podał w pole karne, ale piłka nie trafiła do Joela Campbella, który został przewrócony. Sędzia Ravshan Irmatov nie wskazał jednak na jedenastkę. Kostaryka atakowała częściej, ale nadal przede wszystkim skupiała się na obronie. W 82 minucie po strzale z wolnego Sneijder trafił w słupek bramki Los Ticos. Po chwili Navas obronił strzał van Persiego z ostrego kąta. Napastnik Manchesteru United mógł zdobyć gola kilka minut później, ale po celnym dośrodkowaniu Sneijdera nie trafił w piłkę. W doliczonym czasie gry po zamieszaniu w polu karnym piłka po strzale van Persiego zmierzała do bramki, ale obrońca Kostaryki wybił futbolówkę, która wylatując z bramki odbiła się jeszcze od poprzeczki. Regulaminowy czas gry nie przyniósł rozstrzygnięcia i arbiter zarządził dogrywkę.
Holandia dobrze rozpoczęła dodatkowe 30 minut i po dośrodkowaniu z rzutu rożnego głową próbował szczęścia Ron Vlaar, ale bramkarz Los Ticos był bezbłędny. Przez pierwszy kwadrans pomarańczowi nacierali, a Kostaryka broniła się całymi siłami. W drugiej części dogrywki zawodnicy z Ameryki Środkowej częściej zapuszczali się pod „pomarańczową” bramkę. W 117 minucie Marco Urena zwiódł obrońców Oranje, ale jego strzał, który mógł przesądzić o losach spotkania świetnie obronił Jesper Cillessen. W odpowiedzi Sneijder popisał się pięknym uderzeniem z przed pola karnego, ale pomylił się nieznacznie i trafił w poprzeczkę.
Tuż przed końcem meczu Louis van Gaal dokonał interesującej zmiany. Na boisku pojawił się bramkarz Tim Krul. Czyżby zawodnik Newcastle United był specjalistą od obrony rzutów karnych? Odpowiedź na to pytanie można było otrzymać bardzo szybko, bo spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem i seria jedenastek miała wyłonić zwycięzcę. I faktycznie trener Oranje miał nosa dokonując zmiany bramkarza. Tim Krul obronił dwa rzuty karne, a jego koledzy strzelali bezbłędnie, co zapewniło Holendrom miejsce w półfinale mundialu.
Choć Kostaryka przegrała to zaprezentowała się i tak znacznie powyżej wszelkich oczekiwań. Holendrzy nie mogli sforsować solidnej defensywy i pokonać natchnionego Navasa. W rzutach karnych zawsze mamy do czynienia z loterią i każdy może wygrać. Na szczęście dla Oranje trener słusznie wprowadził Tima Krula, który uratował mechaniczną pomarańczę. Los Ticos byli ostatnią drużyną, która mogła sprawić niespodziankę, jednak ostatecznie żaden „czarny koń” nie zameldował się w półfinałach mistrzostw świata.