Belgia - USA 2:1. Kanonada w Salvadorze
Belgia z kompletem punktów zajęła pierwsze miejsce w grupie H. Jednak styl w jakim tego dokonała pozostawiał wiele do życzenia. Reprezentacja ta posiada wielu młodych uzdolnionych zawodników, ale w fazie grupowej brakowało jej skuteczności. Byli tacy, którzy już przed mistrzostwami widzieli w ekipie Czerwonych Diabłów czarnego konia turnieju. Belgia mogła udowodnić w 1/8 finału, że w pełni zasługuje na to miano. Reprezentacja Stanów Zjednoczonych do ostatniego spotkania nie mogła być pewna awansu. Grupa G okazała się bardzo wyrównana, a mecze w niej rozgrywane stały na bardzo wysokim poziomie. Ostatecznie drużyna USA awansował z drugiego miejsca dzięki lepszemu bilansowi bramkowemu od Portugalii. Zaprawieni w ciężkich grupowych bojach Amerykanie zamierzali przetestować umiejętności młodych Belgów.
Od pierwszych minut spotkania Czerwone Diabły ruszyły do ataku, a przeciwnik co pewien czas wyprowadzał kontrę. Belgowie byli aktywniejsi i oddawali więcej strzałów na bramkę przeciwnika. Jankesi niekiedy groźnie odpowiadali szybkim atakiem, jak w 39 minucie, gdy w ostatniej chwili ich zawodnika uprzedził Daniel Van Buyten, przerywając niebezpieczną akcję. Pierwsza połowa spotkania zakończyła się bezbramkowym remisem.
W drugiej części widowiska na boisku działo się zdecydowanie więcej. W 47 minucie Dries Mertens mógł po uderzeniu głowa wrzucić bramkarzowi piłkę za „kołnierz”, ale Tim Howard przeniósł ją nad poprzeczką. W 56 minucie po dobrej wrzutce główkował Divock Origi, ale trafił tylko w poprzeczkę. Minutę później dwukrotnie szczęścia próbował Jan Vertonghen i gdyby jego drugie mocne i podkręcone uderzenie wpadło do siatki to zdobyłby pięknego gola. Niedługo potem wreszcie przebudzili sie Jankesi, ale ostatecznie Graham Zusi został zatrzymany w polu karnym oponenta. Czerwone Diabły oddawały sporo strzałów, ale nie przynosiło to efektu. Co pewien czas ze strony USA strzałem odpowiadał Clint Dempsey.
W 76 minucie Origi wypuścił Kevina Mirallasa, ale zawodnik Ewertonu przegrał pojedynek sam na sam z pilnującym bramki Stanów Zjednoczonych klubowym kolegom. Belgowie oddawali wiele strzałów, ale były one albo niecelne, albo na posterunku czuwał świetnie dysponowany Tim Howard. W pierwszej minucie doliczonego czasu gry Vincent Kompany zapoczątkował szybką kontrę, którą sam zakończył w polu karnym USA, ale jego niezbyt „czyste” trafienie sparował bramkarz Jankesów. Pod sam koniec doliczonego czasu gry Amerykanie mogli zadać zabójczy cios. Podanie głową od Jermainea Jonesa otrzymał Chris Wondolowski, ale choć znalazł się na doskonałej pozycji to fatalnie spudłował. Paradoksalnie dobrze, że nie trafił, bo sędziowie uznali, iż napastnik był na spalonym. Powtórki pokazały, że gdyby gol padł to boczny arbiter popełniłby koszmarny błąd i skrzywdził USA. Pomimo dużej przewagi Belgii, aby rozstrzygnąć losy spotkania potrzebna była dogrywka.
Nie upłynęły trzy minuty dodatkowego czasu gry, a Czerwone Diabły wyszły na prowadzenie. Wpuszczony na boisko na początku dogrywki Romelu Lukaku wygrał na skrzydle pojedynek bark w bark z Mattem Beslerem i pognał w kierunku pola karnego. Gdy już tam dotarł podał piłkę do Kevina de Bruyne, który zwiódł obrońców i strzałem w długi róg pokonał w końcu Tima Howarda.
Po kilku minutach Romelu Lukaku dwukrotnie bezskutecznie próbował pokonać bramkarza USA. Po chwili w świetnej okazji znalazł się Mirallas, ale uderzył wprost w ręce bramkarza, który złapał piłkę. W 105 minucie Belgia przeprowadziła błyskawiczną kontrę, która zakończyła się sukcesem. Kevin De Bruyne popędził w okolicę pola karnego przeciwnika, po czym poczekał na nadbiegającego Lukaku, który mocnym strzałem z pierwszej piłki umieścił piłkę w siatce. Mogłoby się wydawać, że jest już po meczu, ale Amerykanie mieli jeszcze drugą część dogrywki na odrobienie strat.
Faktycznie przyjezdni z Ameryki Północnej z animuszem zabrali się do zmiany niekorzystnego wyniku. Już w 108 minucie Michael Bradley posłał piłkę za plecy obrońców, a wprowadzony niedawno Julian Green strzałem z powietrza zdobył bramkę kontaktową. Po tej sytuacji w Jankesów wstąpiły jakby nowe siły i zaczęli coraz ambitniej szturmować bramkę adwersarza. Mogło się to dla nich źle skończyć, bo ładną indywidualną akcją popisał się Lukaku, ale choć okiwał dwóch obrońców to po raz kolejny zatrzymał go Howard. W 114 minucie reprezentanci USA sprytnie rozwiązali rzut wolny i dzięki szybkim podaniom Dempsey stanął oko w oko z bramkarzem, ale Thibaut Courtois uratował swój zespół. W ostatnich minutach spotkania Czerwone Diabły zostały zepchnięte do rozpaczliwej defensywy, ale ostatecznie Jankesi nie zdołali doprowadzić do rzutów karnych.
Określenie kanonada w kontekście tego spotkania odnosi się do ilości strzałów oddanych przez obie drużyny. W sumie podejmowano próbę aż 53 razy, z czego 36 strzałów zmierzało w światło bramki. Czerwone Diabły uderzając celnie 27 razy oddały trzykrotnie więcej potencjalnie groźnych strzałów od USA. Można śmiało powiedzieć, że Belgia zdecydowanie przeważała w tym meczu. Jednak jak widać wielką bolączką tej drużyny jest brak skuteczności. Muszą popracować nad tym elementem, bo w ćwierćfinałowej batalii z Argentyną, będzie znacznie trudniej o dogodną sytuację. Należy pamiętać, że Stany Zjednoczone w ostatnich minutach regulaminowego czasu gry mogły skarcić młodych Belgów.