Po finałowym spotkaniu mistrzostw świata w Brazylii wielu kibiców zastanawiało się jakby wyglądało to spotkanie gdyby uczestniczył w nim Angel Di Maria. Argentyńczyk nie mógł zagrać w finale ze względu na kontuzję. Tym razem El Fideo wziął udział w meczu i został najlepszym zawodnikiem tego starcia. Filigranowy Argentyńczyk strzelił bramkę i zanotował trzy asysty.
Stadion w Dusseldorfie wypełnił się po brzegi. "Powtórkę" finału mistrzostw świata oglądało ponad 50 tys. kibiców. Obie drużyny wyszły na boisko w najlepszych możliwych składach, jednak patrząc na niemiecką ekipę należy przypomnieć, że po brazylijskim Mundialu z kadrą pożegnali się Philipp Lahm, Per Mertezacker i Miroslav Klose.
Od początku spotkania inicjatywę przejeli podopieczni Gerardo Martino, który po przygodzie z Barceloną objął reprezentację Argentyny. Dla "Taty" był to debiut w roli selekcjonera. Już w 21 minucie na listę strzelców wpisał się snajper Manchesteru City Kun Aguero. Zięć Diego Maradony wykorzystał fenomenalne podanie Di Marii i z pięciu metrów pokonał Manuela Neuera. 5 minut przed zakończeniem pierwszej części spotkania wynik podwyższył Erik Lamela. Zawodnik Tottenham Hotspur uderzył z powietrza lewą nogą i trafił w samo okienko niemieckiej bramki. Ponownie asystę zaliczył Di Maria. Po przerwie Argentyna nie zwolniła tempa i kolejny raz uderzyła w 47 minucie. Tym razem Di Maria dośrodkował z rzutu wolnego a bramkę strzelił Federico Fernandez. Nowemu nabytkowi Manchesteru United wciąż nie było mało i trzy minuty później sam wpisał się na listę strzelców.
Niemcy obudzili się dopiero w 52 minucie. Na raty strzelał Andre Schuerrle, jednak ostatecznie piłka wylądowała w siatce. W 78 minucie wynik ustalił bohater mundialowego finału Mario Goetze.
Argentyna wygrała 4:2 a Angel Di Maria udowodnił całemu światu, że jego nieobecność 13 lipca na Maracanie mogła być kluczowa dla losów tamtego spotkania.
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
Kurski: jednego dnia Sutryk popiera Trzaskowskiego, drugiego przychodzi po niego CBA. To sprawka Tuska.