Algieria rozbija Koreę Południową i idzie po Rosję
Lisy Pustyni przesuwają się na drugie miejsce w tabeli grupy H po historycznym zwycięstwie 2–4 nad reprezentacją Korei Południowej. Najważniejsze ciosy zostały zadane w pierwszej połowie, w drugiej Koreańczycy próbowali wrócić do gry, jednak Algierczycy do samego końca utrzymali przeciwników na bezpieczną odległość.
Dobrą wiadomością dla oglądających to spotkanie było znacznie mniej defensywne usposobienie drużyny Algierii w stosunku do tego, co zaprezentowała w swoim poprzednim meczu z Belgią, przegranym 2–1. Można się zastanawiać, czy Algierczycy nie wyszliby na tym lepiej już w pierwszym meczu, faktem jest natomiast, że na Koreę Południową nowa taktyka zadziałała doskonale.
Już na samym początku Wilmar Roldan, kolumbijski arbiter, który na tym turnieju nie uznał dwóch prawidłowo zdobytych bramek Meksykowi, nie dostrzegł oczywistego faulu na Sofianie Feghoulim w polu karnym drużyny z Półwyspu Koreańskiego. Jak pamiętamy, Feghouli wywalczył już w Brazylii rzut karny dla swojej reprezentacji. Tym razem jednak sędzia zabrał Lisom Pustyni szansę na szybkie objęcie prowadzenia w tym ważnym dla nich meczu.
Później, w 9. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego minimalnie pomylił się Islam Slimani. Piłka po jego strzale głową uderzyła tylko w boczną siatkę bramki. Poza tą akcją w zasadzie nie działo się na boisku nic ciekawego — aż do 26. minuty. Wtedy to długie podanie na wolne pole za wysoko ustawioną linię obronną Korei uruchomiło Slimaniego. Napastnik wygrał pojedynek biegowy z obydwoma azjatyckimi stoperami i w ostatnim momencie oszukał bramkarza lekkim podbiciem piłki, która dzięki temu wpadła do siatki.
Już chwilę później wynik mógł ulec podwyższeniu, ale Yacine Brahimi strzelił z prawej strony pola karnego zbyt słabo, aby pokonać Junga Sungryonga, bramkarza reprezentacji Korei Południowej. Sungryong sparował piłkę za linię końcową, ratując zespół przez utratą gola, jednak przy rzucie różnym zachował się fatalnie — wyszedł z linii nie mając pewności, że zdoła chwycić futbolówkę. Tor jej lotu przeciął Rafik Halliche, strzelając głową do pustej bramki. W 28. minucie zrobiło się 0–2.
Mecz uspokoił się na dziesięć minut, po których Algierczycy strzelili bramkę podobną z taktycznego punktu widzenia do pierwszej. Znowu długie podanie z pominięciem środka pola dotarło w pole karne do Slimaniego, tym razem jednak napastnik podał do lepiej ustawionego kolegi, Abdelmoumene’a Djabou, a ten pewnym, płaskim strzałem z pierwszej piłki zmusił Sungryonga do trzeciej kapitulacji tego dnia.
Do końca pierwszej części spotkania wynik nie uległ już zmianie. Algieria schodziła do szatni czując, że całkowicie zdeklasowała rywala. Jednak po przerwie do odrabiania strat wzięli się wreszcie Koreańczycy. W 50. minucie Son Heung Min otrzymał w polu karnym długie podanie, po czym obrócił się z piłką i uderzył między nogami Raisa Mbolhiego. Szybko zrobiło się 1–3.
Odpowiedź Algierii mogła być błyskawiczna, ale po dośrodkowaniu ze stałego fragmentu gry Halliche odbił piłkę głową tylko w ręce bramkarza. Po tym ataku Algieria wyraźnie powróciła do stylu gry znanego z meczu przeciwko Belgii — bardzo głębokiej defensywy.
Presja Azjatów z minuty na minutę tylko rosła. Silny strzał zza pola karnego wybronił Rais Mbolhi. Algierczycy zrozumieli, że nie są w stanie długo się tak bronić. Dlatego w 62. minucie przeprowadzili zabójczy atak, którego głównym reżyserem był Feghouli, a wykonawcą Yacine Brahimi. Dwójka ta wymieniła między sobą kilka podań na jeden kontakt, w efekcie czego Feghouli wyłożył koledze okazję sam na sam z bramkarzem. Brahimiemu pozostało tylko pewnym strzałem wpakować piłkę do siatki.
Czwarty gol doprowadził do pewnego przestoju w spotkaniu. Algierczykom dała nieco tlenu, zaś Koreańczyków zmusiła do zmiany strategii. Trener Azjatów, Hong Myung-bo, skopiował pomysł Belgów na sforsowanie algierskiej defensywy i nakazał swoim podopiecznym zwiększyć liczbę dośrodkowań w pole karne, desygnując jednocześnie do gry rezerwowych o wysokim wzroście.
Koreańczycy otrząsnęli się po czwartym ciosie jednak dopiero po 10 minutach, czyli w 72. minucie, kiedy to gola na 2–4 zdobył przy sporym zamieszaniu w polu karnym Koo Jacheol.
Mimo dwubramkowego prowadzenia, można mówić o delikatnie nerwowej dla Lisów Pustyni końcówce spotkania. Udało im się jednak dowieźć wynik do końca. Pomógł im w tym nieco sędzia, ponieważ nie odgwizdał rzutu karnego dla Korei Południowej, rewanżując się tym samym za sytuację z początku meczu.
Algieria stała się pierwszym zespołem z Czarnego Lądu, który na Mistrzostwach Świata w Piłce Nożnej zdobyli cztery gole w jednym spotkaniu. Co jednak ważniejsze, dzięki zwycięstwu nad Koreą Południową i korzystnemu wynikowi w meczu Belgia-Rosja (1–0) Algierczycy pozostawiają swój los we własnych rękach.
Prawdopodobnie nie tylko zwycięstwo, ale i zwykły remis w spotkaniu z Rosją da Lisom Pustyni awans do 1/8 finału — oczywiście pod warunkiem, że Belgowie, już dziś pewni awansu, nie odpuszczą swojego ostatniego meczu z Koreą Południową.
Koreańczycy z kolei zagrają w ostatniej kolejce zmagań grupowych z Belgią nie tylko o zwycięstwo, ale i o jak największą liczbę bramek. Będą jednocześnie liczyli, że Algieria swojego meczu nie wygra, lecz go zremisuje lub nieznacznie ulegnie Rosji.
Polecamy Nasze Programy
Wiadomości
Najnowsze
Szczerba składa życzneia. Ludzie przypominają politykowi KO wspieranie migrantów i pytają: „Takich jak w Niemczech?”