Trwają uroczystości upamiętniające ofiary ludobójstwa na Wołyniu. – Od niedawna mamy takie uroczystości, od niedawna świętujemy dzień 11 lipca. Miejsce strasznej zbrodni, w miejscu gdzie spotykał się wschód z zachodem, gdzie spotykały się kultury. Jest to też ziemia wielkiego bólu, wy go zaznaliście 11 lipca 1943 r. – powiedział dr Jarosław Szarek, prezes Instytutu Pamięci Narodowej.
– To o tej porze, wtedy padał deszcze, ludzie szli do kościoła żeby się modlić. Te msze święte zostały przerwane, w setkach wiosek napadnięto na niewinnych ludzi. Tam przerwano to, że świątynia jest miejscem świętym, ale też nasz odwieczny kodeks rycerski, że kobieta, dziecko, człowiek bezbronny nie może być ofiarą. To podeptano. W imię czego? Skala zbrodni jest niewyobrażalna. To ból, też tych, którzy przeżyli, byli świadkami. Do tego bólu dodano to, że zostaliście wypędzeni z waszej ziemi ojczystej. Przez dziesiątki lat musieliście z tą pamięcią żyć sami, również po 1989 r. To trwało bardzo długo, dzisiaj to się zmienia – powiedział dr Szarek.
"Nie można budować kompromisów na półprawdzie, na przemilczeniu"
– Dzisiaj IPN, za przyczyną którego powstała ta tablica, kontynuuje tą pamięć. Wyraźnie nazwany jest kat i ofiary. Nie będziemy zawierać kompromisów. Nie można budować kompromisów na półprawdzie, na przemilczeniu. To boli szczególnie, jak mordercą jest sąsiad. Wiele zaznaliśmy tego w swojej historii, chociażby wieku XIX, bratobójcza rzeź galicyjska. Ponad pół wieku później, jeden z naszych największych królów-ducha pisał o tym w „Weselu”. Ci sprawcy, ci potomkowie stali się potomkami Rzeczpospolitej. Musimy iść tą drogą. Nie spotykamy się po to, żeby obwiniać jakikolwiek naród, obwiniamy ideologię, systemy, ale nie zgodzimy się na kłamstwa. To droga do nikąd. To nie może się powtórzyć, by tak się stało, musimy stać po stronie prawdy. Za miesiąc spotkamy się w rocznicę operacji polskiej NKWD. Tylko przez prawdę możemy zbudować lepszą przyszłość – zakończył prezes IPN-u.