Kandydatka Koalicji Obywatelskiej w wyborach prezydenckich, Małgorzata Kidawa-Błońska, udzieliła 17 kwietnia wywiadu hiszpańskiemu dziennikowi „El País”. Krytykuje w nim decyzję o przeprowadzeniu wyborów prezydenckich 10 maja drogą korespondencyjną, które według niej są „bezsensowne” i „stanowiłyby wielkie niebezpieczeństwo” ze względu na pandemię.
Mimo iż prezentuje się jako zwolenniczka takiego rozwiązania jako jednej z możliwych form głosowania to twierdzi ona, że byłoby ono dopuszczalne „pod warunkiem, że byłyby dobrze przygotowane. W naszym przypadku tak nie będzie. Nie ma czasu ani mechanizmów na ich realizację. Wybory muszą być przeprowadzone przez Centralną Komisję Wyborczą, a nie przez pocztę, jak się zamierza. Musi istnieć sprawdzony system, który gwarantowałby bezpieczeństwo Polaków i anonimowość w głosowaniu. Nie ma wcześniejszych doświadczeń. (…) Zmian w prawie wyborczym powinno się dokonywać najpóźniej sześć miesięcy przed datą wyborów, a te [zmiany] zostały wprowadzone w trakcie już trwającej kampanii, dlatego doszło do naruszenia prawa i norm konstytucyjnych. Ponadto ta modyfikacja naruszyła również wewnętrzne zasady postępowania parlamentarnego, ponieważ została przeprowadzona w rekordowym czasie, z dnia na dzień”. Z kolei inicjatywę zmiany Konstytucji tak, aby przedłużyć kadencję Andrzeja Dudy o dwa lata skomentowała słowami: „Konstytucja stanowi podstawę ustroju państwowego i jest umową społeczną. Nie można jej zmieniać tylko w celu dostosowania do potrzeb jednej osoby”.
Na pytanie, jakie byłyby jej pierwsze działania jako nowo wybranego prezydenta, odparła, iż „najwyższym priorytetem” jest „przywrócenie praworządności w Polsce”, a po zaprzysiężeniu „otwarłabym pałac prezydencki dla wszystkich, abyśmy mogli prowadzić dialog, aby był źródłem rozwiązań w kwestiach takich jak zdrowie [publiczne], które wymagają współpracy wszystkich stron”. Jednocześnie uzasadnia zawieszenie swojej kampanii i wzywanie wyborców do bojkotu swoim przekonaniem, że wybory nie odbędą się w maju. „Sądzę, że w ten sposób mówię głośno to, co martwi większość społeczeństwa, która nie chce tych wyborów. Wybory powinny się odbyć wtedy, kiedy będą bezpieczne, będą mogły sprawnie przebiegać, a Polacy będą chcieli głosować”.