Zmiany w mediach publicznych. "Trzeba odebrać media publiczne z rąk funkcjonariuszy medialnych"
Nowe kierownictwa Telewizji Polskiej oraz Polskiego Radia, zmiany opłaty abonamentowej i nadzór nad "jakością realizacji misji publicznej" – do końca roku ma powstać ustawa stworzona przez PiS. – Media publiczne muszą być publiczne – komentowała w rozmowie z Michałem Rachoniem posłanka PiS Joanna Lichocka.
Komentując jeszcze miesiąc temu sprawę nowej ustawy, Krzysztof Czabański (obecnie sekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego - red.) tłumaczył, że Telewizja Polska i Polskie Radio przestaną być spółkami prawa handlowego i "nie będą miały na sobie przymusu zarabiania pieniędzy". – Ten przymus często działa na szkodę programu. Chcemy, żeby media publiczne zajmowały się tylko i wyłącznie realizacją misji określonej w ustawie. Komercja tę misja podważa albo wręcz rozbija – mówił Czabański.
Jak tłumaczył dalej sekretarz stanu, publiczne radio i telewizja mają być określane jako Media Narodowe i finansowe z nowego abonamentu, który ma być o połowę mniejszy niż w tej chwili, za to będzie powszechnie ściągalny, albo w rachunkach za energię, albo przy PIT.
"Odebrać media publiczne z rąk funkcjonariuszy medialnych"
– Media publiczne muszą być publiczne, trzeba odebrać media publiczne z rąk funkcjonariuszy medialnych – komentowała dzisiaj informacje o nowej ustawie medialnej posłanka PiS Joanna Lichocka.
Jak tłumaczyła Lichocka, obecnie analizując przekaz medialny największych mediów (w tym TVP, Polskiego Radia czy Polskiej Agencji Prasowej) widać wyraźny wpływ środowisk politycznych na treść wiadomości. – Postkomuna kontroluje wszystkie tytułu – mówiła Lichocka.
Posłanka odniosła się też do komentowanego wczoraj w mediach materiału dziennikarki Karoliny Lewickiej, która w specyficzny sposób przedstawiła relacje z weekendowych protestów. – To przykład dziennikarstwa (...) odwołującego się do tradycji prasy, przekazów ośrodków masowego przekazu z czasów stanu wojennego (...) Lewicka reprezentuje tradycje pana Woźniaka, Tumanowicza, pani Grad – mówiła Lichocka.
– Bez względu na poglądy, to po prostu nie może być tolerowane, to nie tylko kłamstwo, ale tez szczucie nienawiści, świadome wprowadzanie złych emocji do debaty publicznej – dodała.
Czytaj więcej: