Najstarszy spośród żyjących amerykańskich żołnierzy, którzy przeżyli atak na Pearl Harbor – przyczynę przyłączenia się USA do II wojny światowej, zmarł w środę 21 listopada w Kalifornii, jak podały amerykańskie media. Według informacji udzielonych przez jego córkę, Kathleen Chavez, dziennikowi „Tribune Union”, ponad stuletni weteran zmarł we śnie w placówce opieki paliatywnej w Poway na zachód od San Diego.
Chavez brał udział w licznych obchodach upamiętniających Pearl Harbor, odwiedził także pod koniec maja br. Biały Dom i spotkał się z prezydentem Donaldem Trumpem z okazji Dnia Pamięci, w którym oddaje się hołd poległym amerykańskim żołnierzom. Święto to obchodzi się w ostatni poniedziałek maja. „Odczuwamy smutek. że najstarszy weteran Pearl Harbor, Ray Chavez, odszedł w wieku 106 lat. Zaszczycił nas swoją obecnością w Białym Domu na początku tego roku. Dziękujemy za służbę naszemu wielkiemu narodowi, Ray!”, opublikował na Twitterze Biały Dom.
Atak na Pearl Harbor miał miejsce o godz. 7.55 według czasu Honolulu 7 grudnia 1941 r, którą to datę ówczesny prezydent USA Franklin Delano Roosevelt określił w swojej przemowie jako „dzień hańby”. Zginęło wówczas niemal 2,4 tys. Amerykanów, a następnego dnia Stany Zjednoczone wypowiedziały wojnę Japonii. W 2016 roku żyło mniej niż 200 ocalałych z ataku.