Zmarł Tadeusz Różewicz. "Był jednym z trzech wielkich poetów obok Miłosza i Herberta"
Tadeusz Różewicz, jeden z najwyżej cenionych polskich poetów współczesnych, prozaik, dramaturg i eseista nie żyje. Artysta zmarł we Wrocławiu, w październiku skończyłby 93 lata. - Był jednym z trzech wielkich poetów obok Miłosza i Herberta. Wszyscy trzej już odeszli. Zastanawiam się, kto podejmie ich rolę kształtowania literatury polskiej – powiedział portalowi Telewizji Republika prof. Krzysztof Koehler.
Debiutował oficjalnie w 1947 roku tomem „Niepokój”, ale pisał tak naprawdę już w czasie wojny, kiedy służył w Armii Krajowej. Należał do odchodzącego pokolenia pisarzy, których ukształtowało doświadczenie II Wojny Światowej.
- Różewicz był twórcą, który w ciekawy, a jednocześnie szokujący sposób opisywał generacyjne doświadczenia z II wojny światowej – mówi portalowi Telewizji Republika prof. Krzysztof Koehler, poeta i historyk literatury.
Różewicz opisywał dramatyczne doświadczenia rzeczywistości, dehumanizacji. Stanisław Grochowiak pisał o nim: „Po wojnie nad Polską przeszła kometa poezji. Głową tej komety był Różewicz, reszta to ogon".
Między innymi dzięki niemu doświadczenie wojenne zostało przetworzone przez polską kulturę.
- Ze śmiercią Tadeusza Różewicza – ostatniego z wielkich polskich poetów XX wieku – przecięta została ostatnia nić bezpośrednio łącząca nas ze sztuką u samej swej podstawy, na śmierć i życie, mierzącą się z epoką wielkich wojen i totalitaryzmów – powiedział naszemu portalowi Konrad Szczebiot, krytyk teatralny.
Wzbudzał kontrowersje. Kiedy w 1954 roku w redakcji Życia Literackiego odbyła się dyskusja o jego poezji, Jan Bolesław Ożóg zagrzmiał: „Kupiłem dwa jego tomiki, oba spaliłem. Poezja Różewicza jest barbarzyńska, ale metodycznie barbarzyńska". W tym samym numerze Jan Błoński piał z zachwytu: „Różewicz odświeża lirykę”. Niepokoił jego dystans do oficjalnych ideologii, ale też nowatorstwo formy, częste nawiązania do awangardy, odejście od klasycznej formy wiersza i dramatu. Najlepszym tego przykładem jest „Kartoteka”, dramat złożony z pozornie niepowiązanych ze sobą scen i monologów z udziałem bohatera, który nawet nie nosi jednego imienia. Różewicz pokazuje w nim, w jaki sposób rzeczywistość wojenna niszczy ludzką osobowość i skazuje ją na pustkę. Raziło to krytyków i publicystów tamtego czasu, którzy oczekiwali raczej udziału twórcy w budowaniu socjalistycznego państwa. Różewicz wybierał jednak autoironię, dystans i życie samotne. Jak czytamy w jednym z wierszy:
Byli szczęśliwi
dawniejsi poeci
pod liściem dębu
śpiewali jak dzieci
A nasze drzewo
w nocy zaskrzypiało
I zwisło na nim
pogardzone ciało
Jak powiedział portalowi telewizjarepublika.pl krytyk literacki Krzysztof Masłoń: „Tadeusz Różewicz był, przede wszystkim, krytykiem kultury: dawnej, bo nie sprawdziła się w godzinie próby i współczesnej, bo była, jego zdaniem, nie do przyjęcia. Pisywał wiersze o robotnikach, walce o pokój, Stalinie, ale – generalnie – przez socrealizm przeszedł, w porównaniu z innymi, względnie obronną ręką. Konsekwentnie dezawuował mity, także wielki AK-owski mit, co uczynił on – żołnierz Polski Walczącej w dramacie „Do piachu”, czym wywołał gwałtowne protesty środowisk kombatanckich. Wychodził jednak z głęboko przeżytego, osobistego doświadczenia. Pisał:
Widziałem
furgony porąbanych ludzi
którzy nie zostaną zbawieni".
Wierzył jednak w siłę literatury. „Nie ma żadnego kryzysu ani niebezpieczeństwa zaniku poezji – mówił. – Istnieje tylko kryzys pewnych szkół, poetyk, konwencji. Mówienie o zaniku poezji jest absurdem".
- Był jednym z trzech wielkich poetów obok Miłosza i Herberta. Wszyscy trzej już odeszli. Zastanawiam się, kto podejmie ich rolę kształtowania literatury polskiej – mówi Krzysztof Koehler. - Tadeusz Różewicz niewątpliwie należał do tych, o których sam osobiście mówię noblista bez Nobla – powiedział Bogdan Zdrojewski.
CZYTAJ TAKŻE:
Roszkowski: Karski to wyrzut sumienia dla świadomości Zachodu