– Jak Tusk chciał wygrywać w Polsce, to wziął ślub kościelny, fotografował się podczas przyjmowania Komunii Świętej. Podczas kampanii wyborczej w 2006 roku przemówił w oparciu o nauki Jana Pawła II. Gdyby chciał skutecznie wrócić, dystansowałby się od państwa Podleśnej czy Jażdżewskiego – mówi publicysta "Do Rzeczy" Rafał Ziemkiewicz w najnowszym "Podsumowaniu Politycznym Tygodnia" - cotygodniowym cyklu Telewizji Republika. Rozmowę poprowadziła red. Emilia Pobłocka.
– Jakoś tak wyszło, że support stał się głośniejszy. Pytanie czy to był przypadek? – rozpoczął Ziemkiewicz, odnosząc się do wykładu na Uniwersytecie Warszawskim sprzed tygodnia.
Publicysta zasugerował, że feralne przemówienie Leszka Jażdżewskiego to swoiste modus operandi Donalda Tuska. – Pan Tusk w wielce miłującym tonie miał przemówić do Polaków. Przed nim wychodzi facet, który pluje, mówi o świniach, obraża księży. W mojej ocenie, wystąpienie było niczym podpis Donalda Tuska. Pojawiła się później fala przecieków, że Donald Tusk nie był zadowolony. Dwa dni później szybko stanął w obronie Jażdżewskiego. Ile razy już to przerabialiśmy? – zapytał po analizie zachowania szefa Rady Europejskiej.
Powiedzieć, by się wyprzeć
– Unia Europejska powstała w zupełnie innych warunkach niż te, jakie mają miejsce obecnie. Od dłuższego czasu ostrzegałem Niemcy i Francję, że nie da się uratować Unii, jeśli państwa członkowskie pójdą tak daleko w różnych kierunkach. Wówczas łatwiej jest zlikwidować Unię w jej obecnej formie i zacząć od nowa. Ale oni mnie nie słuchają – powiedział Lech Wałęsa w rozmowie ze szwedzkim dziennikiem "Aftonbladet".
Gdy polskie media obiegły słowa byłego prezydenta, ten napisał na Twitterze, że w istocie nie powiedział tego, co zacytowała zagraniczna prasa. Po raz kolejny jesteśmy zmuszeni przypomnieć, że pan Lech Wałęsa nie życzy sobie naszej obecności na Twitterze, stąd zamieszczamy jedynie zrzut ekranu z wpisu.
– Od powrotu króla przechodzimy do goluma – odniósł się do sytuacji, czyniąc analogię do dzieł Tolkiena. – Wałęsa miał ten pierścień, a teraz się wije i syczy – mówił dalej.
– Najpierw był wywiad w "Le Figaro". Teraz pojawił się wywiad, gdzie dosłownie zacytowano słowa Wałęsy. Powiedział, że powinno się rozwiązać Unię Europejską i należy ją założyć na nowo, ale w istocie nie stwierdził, że powinno się Unię Europejską i należy ją założyć na nowo… – szydził ze słów byłego prezydenta.
Powrót do powrotu Tuska
– Po tym jak człowiekiem roku "Gazety Wyborczej" został Bronisław Komorowski, na miejscu Tuska zastanowiłbym się nad przyjęciem tego tytułu w tym roku. Gdy "Wyborcza" chciała kogoś wypromować, zazwyczaj -w ostatecznym rozrachunku- był to skutek zupełnie odwrotny – kpił z nominacji szefa Rady Europejskiej na Człowieka Roku "Gazety Wyborczej".
Czy na pewno chce wygrać?
– Tusk jest prawdopodobnie pod dużą presją swoich okolic europejskich. Narzucono mu, aby zaangażował się w polską politykę i odzyskał Polskę dla Europy. Ta opozycja jest tak "pierdołowata" i nieudolna, że nie jest w stanie niczego dokonać – wskazał publicysta.
Zdaniem Ziemkiewicza, Donald Tusk nie ma najmniejszej ochoty na powrót do polskiej polityki. – Tutaj będzie się musiał użerać nie tylko z Prawem i Sprawiedliwością, ale również z Platformą Obywatelską. Załóżmy, że udałoby się mu wygrać wybory prezydenckie. Przecież PiS nie zniknie. Dziś jest o wiele potężniejszy, niż za rządów PO-PSL – mówił współgospodarz programu. Dodał, że "jest nieprawdopodobne, aby PiS dostał mniej głosów w wyborach na jesień niż uzyskał w 2015 roku". – Tusk nie jest idiotą, nie chce tu wracać. Nie może jednak postawić się potężniejszym od siebie w europejskich kuluarach – tłumaczył zachowanie "Króla Europy".
Grać żeby przegrać
– Jak Tusk chciał wygrywać w Polsce, to wziął ślub kościelny, fotografował się podczas przyjmowania Komunii Świętej. Podczas kampanii wyborczej w 2006 roku przemówił w oparciu o nauki Jana Pawła II. Gdyby chciał skutecznie wrócić, dystansowałby się od państwa Podleśnej czy Jażdżewskiego. Tusk będzie kierunkował opozycję w skrajną lewicę, Na tym polega upadek całej totalnej opozycji, która idzie śladami Palikota czy Urbana. "Gazeta Wyborcza" to dziś tygodnik "NIE" z lat 90. Szydzenie z symboli religijnych, prowokacje… – mówił.
O profanacjach słów kilka
– Tęcza sześciokolorowa jest symbolem rozpusty. Matka Boska symbolizuje dziewictwo, czystość. Domalowanie jest pederastycznej tęczy jest jej sprofanowaniem - koniec kropka. Coś jak włożenie krucyfiksu do nocnika czy rzucanie w Najświętszy Sakrament zakrwawionymi podpaskami - to też profanacje. Tusku, pod tym znakiem nie zwyciężysz – zwrócił się do szefa RE, parafrazując łacińską sentencję "In hoc signo vinces", którą Konstantyn Wielki miał usłyszeć przed stoczeniem bitwy z Maksencjuszem (tzw. bitwa przy moście Mulwijskim w 312 roku -red.).
– Pani Podleśna to prawdopodobnie osoba zaburzona psychicznie. Jest grupa osób, która ma autentyczny, poważny problem z symbolami religijnymi. Reagują jak wściekłe zwierzęta na to, co mają w polu widzenia. Po drodze z Warszawy do Płocka mijali sporo kościołów. Chodziło o tego konkretnego proboszcza. Wysłanie policji do pani Podleśnej było demonstracyjnym podejściem do gry przez Prawo i Sprawiedliwość. I z tej batalii zapewne rząd wyjdzie jako wygrany – ocenił.
– W przeciwieństwie do Tolkiena, powrót króla się nie udał. Pierścień spłonął w trzewiach góry przeznaczenia i nic się nie da z tym zrobić! – podsumował Rafał Ziemkiewicz, nie kryjąc aprobaty wobec uniwersum J.R.R. Tolkiena.