Lech Kaczyński udał się z wizytą na Litwę 8 kwietnia 2010 roku, dwa dni przed katastrofą smoleńską. – To właśnie ta wizyta sprawiła, że ówczesny prezydent RP nie zdecydował się na podróż pociągiem do Katynia, jak planował wcześniej – mówiła Dorota Kania. Kto stoi w tle tej wizyty i dlaczego wojskowe służby PRL-u miały tak wielki wpływ na przebieg wydarzeń z 10 kwietnia? O tym była mowa w dzisiejszym programie Koniec Systemu.
Polityka zagraniczna Lecha Kaczyńskiego była w szczególnym zainteresowaniu ówczesnego ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, jak również służb specjalnych. To zainteresowanie nie wynikało jednak z troski o bezpieczeństwo prezydenta. Chodziło zmarginalizowanie znaczenia i wpływu prezydenta Kaczyńskiego na politykę zagraniczną.
DWA DNI PRZED KATASTROFĄ SMOLEŃSKĄ
Pod szczególnym nadzorem znalazła się wizyta Lecha Kaczyńskiego na Litwie, odbywająca się 8 kwietnia 2010 roku. To ona była powodem zmiany planów dot. podróży prezydenta do Katynia, dwa dni później.
– Ostatecznie zdeycdował się na lot samolotem, bo wcześniej musiał polecieć do Wilna na spotkanie z Panią Prezydent Litwy. Ale to oznaczało, że nie będzie mógł pojechać pociągiem z rodzinami katyńskimi – mówił Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla Gazety Polskiej w lipcu 2010 roku.
NIEOFICJALNY POWÓD WIZYTY LECHA KACZYŃSKIEGO NA LITWIE
Oficjalnym powodem kilkugodzinnej wizyty Lecha Kaczyńskiego na Litwie była kontynuacja rozmów, rozpoczętych podczas poprzedniej wizyty prezydenta RP w Wilnie. Nieoficjalnie było wiadomo, że zarówno Ambasada Polski w Wilnie, jaki i MSZ chcieli, by prezydent Kaczyński odwiedził Litwę właśnie 8 kwietnia, z powodu głosowania w litewskim parlamencie nad zmianą dot. imion i nazwisk litewskich Polaków, miałybyć wpisywane do paszportów w dwóch formach – litewskiej i polskiej.
– Litwini upierają się przy litewskiej formie nazwisk z dwóch powodów. Po pierwsze, aby odmieniać je w języku litewskim, muszą one mieć litewską końcówkę. Po drugie, i to jest ważniejsza przyczyna, Litwini dążą do zlitualizowania wszystkich nazwisk polskich, które po zmianie, nie różni się od nazwiska polskiego – mówił historyk dr Jerzy Targalski
Z naszych informacji wynika, że to właśnie pracownicy Ambasady Polskiej w Wilnie przekazali prezydentowi Kaczyńskiemu informacje o tym, że jego obecność 8 kwietnia 2010 roku pozytywnie wpłynie na wynik głosowania w tamtejszym parlamencie ws. tak ważnej dla Polaków.
PS. GWIDOŃ
W dniu wizyty Lecha Kaczyńskiego na Litwie, Ambasadorem RP w Wilnie był Janusz Skolimowski, zarejestrowany przez Komunistyczny Wywiad Wojskowy jako świadomy informator Zarządu II Sztabu Generalnego o ps. Gwidoń. Zanim został dyplomatą, pracował w Komitecie Centralnym PZPR, był wykładowcą na Akademii Spraw Wewnętrznych im. Feliska Dzierżyńskiego i osobistym sekretarzem Edwarda Gierka. W 1997 roku został słuchaczem akademii dyplomatycznej Związku Sowieckiego, którą ukończył trzy lata później. Komuniści zainteresowali się Skolimowskim w drugiej połowie lat 80' a 9 lat później nawiązano z nim oficjalny kontakt.
Wpływ na politykę Polski na Wschodzie miał Jarosław Czubiński, obecny Ambasador RP na Litwie a w 2010 roku szef Departamentu Konsularnego i Polonii. To również syn jednego z najbardziej zaufanych ludzi Kiszczaka i Jarozelskiego – Lucjana Czubińskiego.
– Te wszystkie informacje mają związek z Ukrainą, która w tamtym czasie stawiała Rosję na pierwszym miejscu i traktowała ją priorytetowo. Starano się też, aby na wysokich stanowiskach za naszą wschodnią granicą obsadzać ludzi, do których Moskwa miała zaufanie – tłumaczył dr Targalski.