– Skala tych pomyłek, tak to nazwijmy, jeśli chodzi o zawartość trumien, jest to skala, z której największa część sceptyków nie zdawała sobie sprawy - mówiła Kamila Baranowska. - Dla PO to jest bardzo niewygodna sytuacja. Platforma twierdzi, że nawet jeśli błędy były to były one niewielkie, nie wynikały z naszej woli. PO ma problem z tym, jak podejść do tego tematu, a wypadałoby wyjść i przeprosić, a na to odwagi nie ma. Dlaczego przez 7 lat rodzinom, które domagały się ekshumacji odmawiano prawa do ich przeprowadzenia? Szok jest tym większy. Platforma zrzuciła odpowiedzialność na prokuraturę. Jednak Tusk od 2010 roku mógł nie przyjąć sprawozdania prokuratora generalnego i go odwołać - mówiła publicystka.
Gośćmi "Saloniku Politycznego" byli: Kamila Baranowska, Stanisław Janecki, Łukasz Warzecha. Rozmowa dotyczyła ekshumacji ofiar katastrofy smoleńskiej.
– Nie przypominamy sobie żadnych publicznych wypowiedzi rządu, które kwestionowałyby działania prokuratury - mówił Łukasz Warzecha. - Bronili wersji, że wszystko było w porządku. Dziś wychodzą na jaw dość zaskakujące rzeczy, np. wypowiedzi Jacka Sasina, który wówczas twierdził, że wszystko było w porządku. Być może niektórych przedstawicieli PO refleksja nachodzi. Np. Michał Boni wystosował oświadczenie, w którym przeprasza, ale to chyba jedyna osoba - mówił dziennikarz.
" Jedna narracja jest taka, że nie dało się tego uniknąć. Druga narracja, moim zdaniem słuszna, mówi o gigantycznym skandalu"
– Dziś też słyszę argument, że nikt nie wtedy nie protestował, by opóźniać pogrzeby, że to dopiero po latach stało się przedmiotem dyskusji publicznej. Mieliśmy wtedy szczątkowe informacje, które pochodziły od przedstawicieli rządu. Jeśli otrzymywaliśmy informacje, że wszystko było badane, czemu mieliśmy w to nie wierzyć? - pytała publicystka.
– Moim zdaniem ekshumacje nie zmienią wiele - powiedział Warzecha. - To wciąż idzie według utartego schematu, którym rządzi plemienny podział. Jedna narracja jest taka, że nie dało się tego uniknąć. Druga narracja, moim zdaniem słuszna mówi o gigantycznym skandalu. Jedyna rzecz, która mogłaby złamać ten podział, to sytuacja, w której ktoś z tej przeciwnej strony rodzin katastrofy powiedziałby, że stały się rzeczy skandaliczne. Np. dyżurny pan Deresz, który zawsze wyciągany jest do tego, by mówić, że PiS Jest zły - mówił Łukasz Warzecha.
"W naszej kulturze nie cierpi się pohańbienia zwłok, to zalutowanie trumien gwarantowało spokój"
– Możemy zrobić wszystko z waszymi zmarłymi i nic nam nie zrobiliście - to głosy, które się pojawiają u przedstawicieli rodzin ofiar - mówił Stanisław Janecki. - My się Rosji możemy tylko bać, a oni mogą zrobić co z nami chcą. Z czego to wynika? Z totalnego nieprzygotowania Tuska do pierwszego spotkania z Putinem. Putin tam przywiózł chyba z 200 ludzi, a Tusk przyjechał jak dziecko we mgle. Kupił wszystko, a powinien mieć w 2 h służby od sytuacji nadzwyczajnych, a nie jechać w ciemno. Tusk zorientował się, że będzie tylko jeden prawomocny na świecie raport i on będzie miał charakter oficjalnego. Z każdym dniem zdawał sobie sprawę, jak bardzo wpadł i skapitulował przed Putinem. W naszej kulturze nie cierpi się pohańbienia zwłok, to zalutowanie trumien gwarantowało spokój. Ewa Kopacz robi rzecz przedziwną mówiąc, że była w Moskwie jako samarytanka, siostra miłosierdzia, osoba, która szerzyła tam empatię. Była ona oficjalnym przedstawicielem Tuska i rządu, a nie żadną samarytanką. Tusk ją celowo wybrał, by pokazać, że my idziemy w tym na miękko - podkreślił dziennikarz.
– 10 kwietnia Putin był mocno wystraszony - stwierdził Warzecha. - Istniała gigantyczna różnica w przygotowaniu. Tusk był skrajnie nieprofesjonalnie w tym wszystkim, za to, jak on się tam zachował powinien go spotkać Trybunał Stanu - powiedział Warzecha.