Lech Wałęsa ponownie wypowiedział się na swym mikroblogu na portalu Wykop. Po raz kolejny zaprzeczył jakoby współpracował z SB. Dowodem na to miałby być fakt, iż w okresie, w którym miał kontaktować się z SB – nikt nie został zwolniony z zakładu pracy, a także nie siedział w więzieniu.
Były przewodniczący Solidarności po raz kolejny w swoim stylu tłumaczy się z „afery teczkowej”. Tym razem uznał, że bezzasadne jest uznawanie go za współpracownika SB, ponieważ w okresie, o którym mówią historycy, żaden z pracowników Stoczni Gdańskiej nie został zwolniony, nie płacił kolegium, nie przebywał w więzieniu, a także nie został pobity.
„No jakie jeszcze są możliwe represje .Może kogoś przesłuchiwano , no ale taki trening jest potrzebny każdemu .Jakie krzywdy pozostały za które należało by przepraszać . Natomiast ja jako jedyny zostałam zwolniony po 10 latach nienagannej pracy z Mandatem delegata na zjazd ZZ i z Mandatem ZZ Inspektora Pracy BHP. Mandat ten wręcz zabraniał zwolnienia .” (pisownia oryginalna) – napisał Lech Wałęsa.
Innego zdania jest prof. Cenckiewicz, który na Twitterze przypomniał nazwiska poszkodowanych osób, na które donosił TW Bolek. Wśród nich są m.in.: Jan Jasiński, Henryk Lenarciak, Szczepan Chojnacki, Henryk Jagielski, Józef Szyler.
Bez trudu znajdziecie jutro te nazwiska w teczkach Bolka - ofiary strasznych donosów Wałęsy... pic.twitter.com/t9I5D9xBZG
— Sławomir Cenckiewicz (@Cenckiewicz) 21 lutego 2016