„Ostrożnie szacując, można by powiedzieć, że ponad 50 proc. naszych członków to LGBTQ” – powiedział w wywiadzie dla magazynu „Attitude” Lucien Greaves, przewodniczący „Świątyni Szatana” w USA. „Od samego początku, gdy jedną z naszych wczesnych akcji była Różowa Msza, wiele osób LGBTQ szukało kolejnej społeczności, która nie postrzegała ich jako zdefiniowanych przez swoją orientację seksualną” – mówi dalej.
„W Świątyni Szatana wszyscy jesteśmy do pewnego stopnia jednym i tym samym” kontynuował. „Wszyscy jesteśmy satanistami i to nie jest tak, że tolerujemy ludzi trans, gejów lub osoby świadczące usługi seksualne, nas to po prostu g… obchodzi, a wielu ludzi w tych społecznościach to docenia” – tłumaczył Greaves.
„Świątynia Szatana” stała się popularna dzięki kampanii prowadznej przeciwko prawom pro-life w imię „wolności religijnej” i wspierając lobby LGBT. „Nasze kapituły są zawsze związane z paradami dumy w Stanach Zjednoczonych, zawsze robią coś dla społeczności LGBTQ i zawsze są otwarte na integrację każdego” - powiedział Greaves.
Wśród innych działań sekty wymienić można wzniesienie posągu gloryfikującego upadek pierwszych ludzi obok szopki w Illinois i przyniesienie gigantycznej figury Baphometa - pół-człowieka, pół-kozła symbolizującej diabła - do siedziby władz ustawodawczych stanu Arkansas.
Główny egzorcysta Watykanu ojciec Gabriele Amorth, napisał w jednej ze swoich książek, że szatańskie wpływy mogą „prowadzić do niepewności co do własnej płci”, „szczególnie wśród młodych”. „Najczęstsze słabe strony człowieka są, od czasu do czasu, te same: duma, pieniądze i pożądanie” – pisał duchowny.