Unia każe płacić za zbrojenia! Beata Szydło demaskuje unijny plan

Unia Europejska nie ma własnych pieniędzy, ale ma wielkie plany. Ursula von der Leyen chce stworzyć gigantyczny fundusz na zbrojenia, który... sama będzie kontrolować. Beata Szydło ostrzega: skorzystają na tym Niemcy i Francja, a zapłacą wszyscy obywatele.
Kto naprawdę zapłaci za europejskie zbrojenia?
Była premier, Beata Szydło, była gościem red. Danuty Holeckiej w programie Telewizji Republika "Gość Dzisiaj". Beata Szydło podkreśla, że szefowa Komisji Europejskiej, Ursula von der Leyen może snuć wielkie plany na temat funduszu zbrojeniowego, ale to obywatele państw członkowskich zapłacą za ich realizację.
Mowa o pomyśle Komisji Europejskiej, aby stworzyć fundusz wart 800 miliardów euro, który zostanie sfinansowany z pożyczek oraz budżetów narodowych.
- Pieniądze na te zbrojenia mają pochodzić z pożyczek, które trzeba będzie spłacić, oraz z budżetów państw członkowskich, czyli de facto obciążą one obywateli
- wyjaśniła Szydło.
Była premier zaznaczyła, że Polska już od lat inwestuje w bezpieczeństwo i nie potrzebuje centralnego sterowania ze strony Brukseli. Jej zdaniem ten plan to kolejny mechanizm, który odda więcej władzy w ręce Komisji Europejskiej, osłabiając rolę suwerennych państw.
Zbrojenia czy biznes dla Niemców
Kwestia, która budzi najwięcej emocji, to to, kto na tym funduszu rzeczywiście skorzysta. Europoseł Szydło nie ma wątpliwości, że największe profity przypadną Niemcom i Francuzom, a inne kraje zostaną sprowadzone do roli sponsorów tej inicjatywy.
- Ursula von der Leyen chce de facto za pieniądze państw członkowskich i za pożyczki stworzyć fundusz, który sama będzie kontrolować. To podobna sytuacja jak z Funduszem Odbudowy. Dlaczego Komisja Europejska ma kontrolować wydatki państw członkowskich na zbrojenia, na przykład na fabryki amunicji? Oczywiście te fabryki znajdą się w Niemczech, więc to Niemcy i może trochę Francuzi na tym zarobią
- zauważyła była premier.
Jej zdaniem Unia powinna wspierać narodowe inicjatywy obronne, zamiast centralizować ten proces i czerpać korzyści z pieniędzy wszystkich obywateli UE.
Polska prezydencja milczy, a Bruksela działa
Szydło podkreśla, że Polska powinna aktywniej wykorzystywać swój głos na arenie międzynarodowej, zwłaszcza teraz, gdy sprawuje prezydencję w Radzie UE. Tymczasem rządzący ograniczają się do biernego obserwowania działań Brukseli.
- To polski premier powinien nadawać ton tej dyskusji. Szczyty powinny odbywać się w Warszawie. Premier był pytany, dlaczego Polska nie organizuje kluczowych spotkań, a on odpowiedział, że prezydencja nie jest od prowadzenia polityki międzynarodowej. To nieprawda – państwo sprawujące prezydencję może nadawać kierunek debatom w Unii Europejskiej
- powiedziała.
Była premier zwróciła uwagę, że gdy prezydencję sprawowały Niemcy czy Francja, intensywnie wykorzystywały ją do forsowania swoich interesów. Polska tymczasem zachowuje się biernie.
Wielkie obietnice, małe efekty
Czy plan von der Leyen faktycznie zostanie wcielony w życie? Beata Szydło ma co do tego poważne wątpliwości.
- To kolejne zapowiedzi, które prawdopodobnie na zapowiedziach się skończą. Co ciekawe, Ursula von der Leyen ogłosiła swój plan jeszcze przed rozpoczęciem szczytu Rady Europejskiej. To dziwne, ponieważ ona nie jest formalnym szefem Rady Europejskiej – to przywódcy państw członkowskich podejmują decyzje
- zauważyła.
W ocenie byłej premier, cała ta inicjatywa to głównie działanie PR-owe, które ma stworzyć wrażenie, że Komisja Europejska przejmuje inicjatywę w sprawach obronności. W rzeczywistości, jak podkreśla Szydło, konkretne decyzje dotyczące zbrojeń powinny należeć do suwerennych państw, a nie do unijnych urzędników.
Źródło: Republika,
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X