– Nikt prócz części ministrów gabinetowych nie będzie wspierał Theresy May. Okazało się, że na 36 wypowiedzi w Izbie Gmin, tylko sześć ją wspierało – mówiła ekspert ds. brytyjskich Elżbieta Królikowska-Avis w rozmowie z Michaliną Szymborską w studiu Telewizji Republika.
Liderzy państw Unii Europjskiej na szczycie w Brukseli zatwierdzili porozumienie dotyczące wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Do umowy dołączona jest deklaracja polityczna dotycząca przyszłych unijno-brytyjskich relacji handlowych. Są jednak wątpliwości, czy porozumienie ratyfikuje brytyjski parlament.
– Wczoraj Theresa May była w Brukseli, gdzie uzyskała zgodę 27 głów państw UE na wyjście ze Wspólnoty. Przed nią jeszcze daleka droga. Odnotowujemy już pewne kłopoty w Hiszpanii. Tamtejszy premier deklaruje, że nie podpisze umowy dopóki nie będzie miał gwarancji, że Wielka Brytania będzie dalej chciała rozmawiać o Gibraltarze – rozpoczęła ekspert ds. brytyjskich.
Chodzi o zmiany w tekście deklaracji politycznej. Hiszpanie zarzucają Brytyjczykom, że "pod osłoną nocy", w "prawie podstępny sposób", Londyn włączył do niej klauzulę sugerującą, że w przyszłej umowie regulującej stosunki po Brexicie, Gibraltar będzie traktowany w ten sam sposób jak reszta terytorium brytyjskiego. Tymczasem Hiszpania od początku była na stanowisku, że Gibraltar powinien mieć specjalny status, podlegający zgodzie Madrytu.
– Najbardziej skomplikowana jest sytuacja wewnętrzna. Nikt prócz części ministrów gabinetowych nie będzie wspierał Theresy May. Okazało się, że na 36 wypowiedzi w Izbie Gmin, tylko sześć ją wspierało. Lewicy liberalnej zależy na tym, aby jak najszybciej powtórzyć referendum. Łatwiej będzie Partii Pracy przejąć stery rządów – mówiła o sytuacji w brytyjskim parlamencie.
Kłopoty się mnożą
O ile ratyfikacja w 27 państwach i europarlamencie nie powinna być problemem, o tyle ratyfikacja w parlamencie brytyjskim stoi pod dużym znakiem zapytania. Wielu brytyjskich posłów krytykuje bowiem porozumienie uważając, że godzi ono w interesy Wielkiej Brytanii. Jak podają media w Wielkiej Brytanii, porozumienie może być odrzucone przez parlament brytyjski.
– Narodowa Partia Szkocji to lewica. Będą wspierać Therese May, jednak nie pochwalają obecnych warunków wyjścia ze Wspólnoty. Kolejna trudność to Irlandia Północna. Stwierdzenie, że granica musi być niewidoczna transparentna to zupełna iluzja. Nikt nie potrafi sobie tego wyobrazić. Mieszkańcy Belfastu skarżą się, że Londyn zostawił ich na pastwę dotychczas obowiązujących umów – wymieniała Królikowska-Avis.
Brexit wysoce kosztowny
Umowa brexitowa liczy 585 stron i określa szczegółowo warunki wyjścia Wielkiej Brytanii ze Wspólnoty. Z punktu widzenia interesów Polski kluczowe są dwa zapisy - o zagwarantowaniu praw Europejczyków, w tym naszych rodaków na Wyspach Brytyjskich, oraz zobowiązanie władz w Londynie, że mimo brexitu, będą wpłacać składki do obecnego, unijnego budżetu, którego Polska jest największym beneficjentem.
– Pierwsze badania wskazują, że za brexit Wielka Brytania zapłaci do 2030 roku ok. 106 miliardów funtów. Czeka ich okres przejściowy, który potrwa nie wiadomo ile – wskazała na informację podaną przez BBC World News.
Polacy na Wyspach
– Mimo zapewnień naszego premiera, wciąż jest mnóstwo zagadnień, które nie zostały rozstrzygnięte. W debacie pojawia się koncepcja australijska. Jeśli idzie o wyjazd do Wielkiej Brytanii aby tam zamieszkać, dostać rezydenta czy obywatelstwo, to zupełnie inna historia – mówiła o wielu niewiadomych.