Kazimierz Ujazdowski stwierdził na antenie TV Republika, że Bartosz Arłukowicz przyszedł to ministerstwa zdrowia w złej wierze. Jak tłumaczył, miał do spełnienia medialną misję, nie zaś naprawę polskiej służby zdrowia.
Wciąż nie ma porozumienia między ministrem zdrowia a lekarzami zrzeszonymi w Porozumieniu Zielonogórskim. Wczoraj w tej sprawie Arłukowicz został wezwany na rozmowę do premier Ewy Kopacz. Spotkanie to nie wpłynęło na poprawę sytuacji, bo po wyjściu z kancelarii premiera minister powiedział, że "nie będzie negocjacji z lekarzami z Porozumienia Zielonogórskiego, dopóki stosują szantaż, wykorzystując pacjentów". CZYTAJ WIĘCEJ
Zdaniem Michała Ujazdowskiego, władza publiczna nie może uchylać się od załatwienie spraw, które mają charakter publiczny, a taką właśnie jest zapewnienie obywatelom dostępu do służby zdrowia.
- Nie wyraziłbym się w tej formule, co kiedyś Ludwik Dorn (mówiąc o braniu lekarzy w kamasze - red.), ale ta wypowiedz pokazywała pewien rodzaj odpowiedzialności - ocenił.
Jak stwierdził polityk PiS, Platforma w swoich rządach na wszystkich płaszczyznach uchyla się od odpowiedzialność. - Arłukowicz przyszedł do ministerstwa w złej wierze, żeby realizować pewne przedsięwzięcie medialne, nie zaś naprawę służby zdrowia -przekonywał.
Jak dodał, była to zła decyzja personalna, za którą teraz wszyscy płacimy.
Kończąc stwierdził, że nie twierdzi, że lekarze prezentują idealne dobro, jednak dopóki za służbę zdrowia będą odpowiedzialne takie osoby, jak Ewa Kopacz i Bartosz Arłukowicz, to tego typu sytuacje będą się powtarzać.