UE rozszerzy sankcje wizowe i finansowe dla Rosji. Nowa lista obejmie „istotne osoby i podmioty”
Kraje UE wstępnie ustaliły rozszerzenie listy objętych sankcjami wizowymi i finansowymi w związku z kryzysem na Ukrainie o kolejne osoby, w tym ludzi z bliskiego otoczenia prezydenta Rosji Władimira Putina – poinformowały źródła dyplomatyczne.
Według tych źródeł na spotkaniu ambasadorów państw UE uzgodniono też nałożenie restrykcji na kolejne spółki zaangażowane w podważanie integralności terytorialnej Ukrainy. Ostateczne decyzje zapadną jednak dopiero we wtorek, bo według unijnych źródeł decyzje muszą być jeszcze dopracowane i poddane ostatnim konsultacjom w stolicach unijnych.
Nowa lista nie będzie długa, ale są "to istotne osoby i podmioty" – twierdzą dyplomaci. Chodzi o osoby i podmioty, które "wspierają albo czerpią korzyści z działań rosyjskich decydentów", odpowiedzialnych za politykę destabilizowania Ukrainy.
Do tej pory UE nałożyła sankcje wizowe i finansowe na 87 osób (prorosyjskich dywersantów na wschodniej Ukrainie, rosyjskich polityków, szefów służb, i wojskowych), a także zamroziła aktywa 20 spółek i organizacji.
Kraje unijne uzgodniły także wprowadzenie ograniczeń dotyczących inwestycji na zajętym przez Rosję Krymie oraz w Sewastopolu. Restrykcje mają objąć inwestycje w dziedzinie infrastruktury transportowej, w sektorze energetyki i w sferze poszukiwań i wydobycia ropy, gazu i minerałów.
Uzgodnienia te zostaną potwierdzone przez rządy państw Unii w drodze tzw. procedury pisemnej i mają zostać opublikowane w Dzienniku Urzędowym UE w środę wieczorem.
We wtorek ambasadorowie państw UE mają zająć się z kolei sankcjami gospodarczymi wobec Rosji, aby nakłonić ją do zaprzestania wspierania terrorystów na wschodniej Ukrainie. Sankcje mają obejmować: odcięcie głównych banków rosyjskich z większościowym udziałem państwa od nowego finansowania na rynku UE, embargo na broń, zakaz eksportu niektórych przedmiotów podwójnego zastosowania dla rosyjskiego sektora obronnego i ograniczenie eksportu zaawansowanych technologii i sprzętu potrzebnego do eksploatacji złóż ropy naftowej.
W piątek Komisja Europejska przyjęła projekty rozporządzeń dotyczące wprowadzenia tego rodzaju sankcji. Jeśli we wtorek na spotkaniu ambasadorów dojdzie do porozumienia, to sankcje będą musiały jeszcze zatwierdzić rządy państw UE, co zapewne stanie się również w drodze tzw. procedury pisemnej. W piątek szef Rady Europejskiej Herman Van Rompuy zaapelował do przywódców unijnych, by upoważnili swych ambasadorów przy Unii do wyrażenia zgody na sankcje, aby nie było potrzeby zwoływania dodatkowego szczytu UE.
Według unijnych dyplomatów żaden kraj UE nie sprzeciwia się wprowadzeniu sankcji sektorowych. Pakiet, przygotowany przez Komisję Europejską, zapewnia równowagę - głównie między Niemcami, Francją i Wielką Brytanią - jeśli chodzi o koszty wprowadzenia restrykcji. Niemcy mogą ponieść koszty głównie wskutek ograniczeń sprzedaży technologii w sektorze energii, Wielka Brytania - wskutek ograniczeń przepływu kapitału, a Francja - w konsekwencji embarga na broń, które ma objąć jednak tylko nowo zawierane transakcje; Francuzi nadal będą mogli dostarczyć Rosji zamówione okręty desantowe Mistral.
W pracach nad sankcjami mogą pojawić się problemy proceduralne, związane np. z terminem wygaśnięcia restrykcji - twierdzą dyplomaci. Część państw chce, żeby ustalić konkretną datę, do której restrykcje miałyby obowiązywać, a wówczas potrzebna byłaby jednomyślna zgoda państw Unii, aby je przedłużyć. Inne kraje uważają, że sankcje powinny być przedłużane automatycznie, a dopiero decyzja ministrów spraw zagranicznych powodowałaby ich wygaśnięcie.
Na zaostrzenie sankcji wobec Rosji UE zdecydowała się po katastrofie malezyjskiego samolotu pasażerskiego, który 17 lipca został zestrzelony nad obszarem kontrolowanym przez prorosyjskich dywersantów na wschodzie Ukrainy. Zginęło prawie 300 osób. UE uznała, że katastrofa była konsekwencją dostarczania terrorystom ciężkiej broni przez granicę rosyjsko-ukraińską.
Polecamy Nasze Programy
Wiadomości
Najnowsze
Szczerba składa życzneia. Ludzie przypominają politykowi KO wspieranie migrantów i pytają: „Takich jak w Niemczech?”