Tusk: Zachowanie Protasiewicza niestosowne
Niezależnie od tego jak bardzo niestosowne było zachowanie niemieckich celników, niestosowne było też zachowanie europosła PO Jacka Protasiewicza - ocenił premier Donald Tusk. Zapowiedział, że decyzję, czy wyciągnie konsekwencje wobec Protasiewicza, podejmie po rozmowie z nim.
Premier odniósł się w ten sposób do incydentu, jaki miał miejsce we wtorek wieczorem we Frankfurcie nad Menem. Dziennik "Bild" podał, że będący pod wpływem alkoholu Protasiewicz wywołał tam skandal na lotnisku, kłócąc się z celnikami i krzycząc "Heil Hitler". CZYTAJ WIĘCEJ
Niemiecki celnik na lotnisku powiedział do mnie "raus", zagotowałem się - tłumaczył się na specjalnej konferencji europoseł PO. - Powiedziałem, że "raus" w kraju, w którym mieszkam, kojarzy się z takimi słowami jak "Heil Hitler" czy "Haende hoch" - dodał.
- Niezależnie od tego, jak bardzo niestosowne było zachowanie celników czy policjantów niemieckich, niestosowne jest także zachowanie Jacka Protasiewicza - ocenił premier.
Podkreślił, że "używanie tego typu argumentów przez osobę, która pełni bardzo ważne funkcje także w polityce międzynarodowej" jest niewłaściwe. - Człowiek, który pełni tak ważne role w życiu publicznym i międzynarodowym, musi umieć powstrzymać nawet najbardziej uzasadnione emocje i nerwy - przekonywał premier.
Dodał, że wielu Polaków skarży się na stosunek do nich różnych służb na lotniskach, także niemieckich, ale to "nie może być wytłumaczeniem dla zachowań wykraczających poza normy i granice odpowiedzialności oraz dobrego wychowania".
- Dlatego, choć rozumiem emocje, bo mam wrażenie, że w ostatnich kilkunastu godzinach głównie emocje powodują Jackiem Protasiewiczem, rozumiem też jego gorliwą potrzebę wytłumaczenia tej sprawy - mówił premier.
Podkreślił, że decyzję, co do politycznego losu europosła podejmie w ciągu kilku najbliższych dni, gdy uzyska więcej informacji oraz po rozmowie z zainteresowanym. - Chodzi mi o jego szefowanie tzw. delegacji polskiej w EPP, ponieważ jego przyszłość, jako wiceszefa PE, nie leży w moich rękach - zaznaczył premier.
Dodał, że jeśli wyjaśnienia Protasiewicza okażą się niewystarczające, to "rozważy i inne konsekwencje". Tymczasem - podkreślił premier - chcę dać szansę zainteresowanemu na pokazanie swoich argumentów "w sposób mniej emocjonalny".