W związku z zeszłotygodniową publikacją tygodnika "Do Rzeczy" pion śledczy Instytutu Pamięci Narodowej zbada, czy nie doszło do przestępstwa przy nieprzekazaniu akt personalnych żołnierzy wywiadu wojskowego PRL.
O wszczęciu śledztwa w tej spawie poinformował naczelnik Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Warszawie prok. Marcin Gołębiewicz. Zawiadomienie złożono po tym, jak w Centralnym Archiwum Wojskowym odnaleziono akta personalne żołnierzy Zarządu II Sztabu Generalnego LWP, które powinny znajdować się w zbiorze zastrzeżonym IPN.
Prof. Sławomir Cenckiewicz, dyrektor CAW, odnalazł w podległym mu archiwum akta dotyczące gen. Marka Dukaczewskiego, ostatniego szefa Wojskowych Służb Informacyjnych. Cenckiewicz na łamach "Do Rzeczy" ujawnił, że już po wolnych wyborach w 1989 r. były szef WSI szkolił się w instytucji wywiadu wojskowego ZSRS (GRU), a następnie wysłano go do Norwegii, gdzie miał rozpoznać potencjał NATO. CZYTAJ WIĘCEJ
Raport WSI
"Ten, kto będąc zobowiązany uchyla się od obowiązku przekazania stosownych dokumentów archiwalnych Instytutowi Pamięci Narodowej, popełnia przestępstwo zagrożone karą do 8 lat pozbawienia wolności. Jest ono ścigane z urzędu przez Instytut Pamięci Narodowej – Komisję Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu" – przypomniał w zeszłotygodniowym komunikacie Instytut.
O tym, że dysponentem teczki byłego szefa WSI powinien być IPN mówił w TV Republika Sławomir Cenckiewicz. – Do momentu publikacji raportu z likwidacji WSI nikt nie przyznawał się do kursów odbywanych w KGB lub GRU. W moim przekonaniu tacy ludzie nigdy nie powinni służyć w armii wolnej Polski – podkreślał historyk. CZYTAJ WIĘCEJ