W pierwszej części programu "Wolne głosy" na antenie Telewizji Republika gościem redaktora Marcina Bąka był dziś wiceminister spraw zagranicznych, Szymon Szynkowski vel Sęk. Na początek prowadzący zapytał o dynamiczną sytuację w polskim rządzie - komentatorzy mówią wręcz o "pełzającej" rekonstrukcji rządu.
– Zaskoczony tym może być ktoś, kto nie ma informacji, że wiceminister Cieszyński już w pierwszych miesiącach tego roku planował odejście z resortu. Zostało to odłożone ze względu na czas pandemii. Wykazał się dużą odpowiedzialnością, miał niezwykły wkład we wspomaganie pana ministra Szumowskiego w zakresie walki z pandemią koronawirusa, zabezpieczeniem zdrowia i życia Polaków, z sukcesami przeprowadził tę arcytrudną operację - ocenił wiceminister.
– Pan minister Szumowski też sygnalizował, że ta jego misja ze względów osobistych będzie się niedługo kończyć. Z kolei pan minister Czaputowicz stosunkowo niedawno wspominał w jednym z wywiadów, że porozumiał się z premierem, iż okres wyborów prezydenckich, to okres, do którego chciałby przewodniczyć MSZ - przypomniał.
– Dla niektórych może być zaskoczeniem jedynie to, że mamy pewną sekwencję, jednak wszystkie te osoby wcześniej planowały odejście. Nie ma tu nic nagłego, jakichś politycznych manifestacji czy jakichś dymisji wymuszonych. Wręcz przeciwnie, można to uznać za planowane decyzje poszczególnych osób, w tym szefa resortu dyplomacji - wskazał sekretarz stanu w MSZ.
-Czy konkretne resorty są tylko narzędziem? - dopytywał prowadzący, odnosząc się do dzisiejszej wypowiedzi ministra sprawiedliwości, Zbigniewa Ziobry.
– Ja się z tym stwierdzeniem absolutnie zgadzam. Nie może być tak, że administracja żyje sama dla siebie. Została powołana po to, aby realizować cele państwa i oczekiwania obywateli i robić to jak najsprawniej. Ale rozumiem przez to też pewną intencję synchronizacji prac resortów i ewentualnych ograniczeń w zakresie takiego rozbudowanego aparatu administracyjnego - ocenił Szynkowski vel Sęk.
– Zarzuty opozycji wydają mi się groteskowe. Gdyby pan minister Łukasz Szumowski był człowiekiem strachliwym i chciał gdziekolwiek uciekać, to na pewno tym najtrudniejszym momentem był marzec, kwiecień, maj, gdy trzeba było podejmować niezwykle trudne decyzje - wskazał polityk, pytany o wypowiedzi opozycji.
– W żadnym ministerstwie nie jest tak, że wszystkie decyzje wiszą na głównym ministrze. Szef MSZ ze względu na swoje obowiązki jest bardzo często poza resortem, stąd jest cały system podziału poszczególnych obowiązków. Nie mamy tu przecież do czynienia z wielodniową czy wielotygodniową nieobecnością czy wakatem na urzędach ministerialnych. To jest kwestia godzin, naprawdę bardzo bliskiej przyszłości, kiedy zostaną wskazani następcy ministrów i wiceministrów, którzy zdecydowali się odejść ze stanowisk - dodał gość Telewizji Republika.
Redaktor Marcin Bąk pytał swojego rozmówcę także o sytuację na Białorusi.
– Zadaniem polskiej dyplomacji nie jest przynajmniej na zewnątrz prognozowanie sytuacji i tego rodzaju rozważania. Naszym zadaniem, które aktywnie wypełniamy, jest działanie. Stąd inicjatywa pana premiera Mateusza Morawieckiego i wezwanie do zwołania Rady Europejskiej, którego efektem było wczorajsze posiedzenie - odpowiedział wiceszef MSZ.
– Na forum Sejmu w piątek, w ubiegłym tygodniu przedstawiony został plan dla Białorusi pięciopunktowy, obejmujący szereg działań i konkretne finansowanie. Polska zaproponowała takie systemowe działania i są one w tej chwili wdrażane. Zostały również zaproponowane do podjęcia w całej Unii Europejskiej i szefowa KE już zapowiedziała, że w duchu tej polskiej propozycji Unia Europejska również przygotuje swój plan zbieżny z tymi działaniami Polski, który będzie służył pomocy białoruskiemu społeczeństwu - dodał polityk.
– Poza tym systemowym planem wsparcia są również silne, polityczne sygnały. Tak jak wczoraj, dzięki wezwaniu pana premiera Morawieckiego, padł taki sygnał ze strony przywódców państw UE, którzy potępiają przemoc, wzywają do tego, aby usiąść do dialogu ze społeczeństwem, wskazują, że konieczne jest powtórzenie wyborów. To cały szereg konkretnych efektów działań polskiej dyplomacji. Najbliższe dni pokażą, jaka będzie reakcja Aleksandra Łukaszenki na te wezwania i jak długo jest w stanie utrzymywać się ten protest białoruski - wskazał wiceminister.
– Tylko dialog jest dzisiaj rozwiązaniem dla przyszłości Białorusi. Przywódca, który nie potrafi rozmawiać ze swoim narodem, nie ma racji bytu - podkreślił.