Trwają prace poszukiwawczo-archeologiczne na cmentarzu przy ul. Wałbrzyskiej na stołecznym Służewie. Dotychczas zespół prowadzony przez prof. Krzysztofa Szwagrzyka odnalazł szczątki 16 ofiar terroru komunistycznego. W ciągu godzin mają wydobyć kolejne szczątki ze świeżo odkrytej jamy grobowej.
– Nie wiemy jeszcze, ilu Niezłomnych pochowano w tej jamie grobowej – mówił Telewizji Republika prof. Szwagrzyk. Jak zapowiada, sprawdzenie jamy zajmie od 2 do 3 godzin.
Przełomowa fotografia
Pytany o to, skąd wiadomo, że akurat w tym miejscu cmentarza przy ul. Wałbrzyskiej mogą leżeć ofiary terroru komunistycznego, historyk odpowiedział:
"Aby rozpocząć prace archeologiczne, trzeba najpierw wykonać ogromną pracę dokumentacyjną. W przypadku tych badań przełomem była fotografia lotnicza wykonanna wiosną 1947 r. Widać na niej, gdzie wówczas kończył się teren cmentarza. Z nim był pas pola i jeszcze jeden, trójkątny skraw ziemi. Fotografia ujawnia na tym miejscu 90 świeżych dołów. Na stare zdjęcie nałożylismy obraz z satelity i mamy pewność co do jednego metra, że kopiemy we właściwym miejscu".
Jak zapowiada Szwagrzyk, prace archeologiczne potrwają na Służewiu jeszcze tydzień. Zaś ustalanie tożsamości zamordowanych zajmie co najmniej kilka miesięcy.
Co z 3. etapem prac na "Łączce"?
Na pytanie o termin kontynuacji badań – już 3. etapu – w Kwaterze "Ł" na warszawskich Powązkach Wojskowych, historyk odpowiedział: "Prace te muszą być prowadzone dalej. Jest to o tyle ważne, że narazie wydobyliśmy 200 ciał Żołnierzy Niezłomnych, a jeszcze spoczywają tam szczątki co najmniej 90 osób".
– Nie można nie przeprowadzić 3. etapu w momencie, gdy mogą tam spoczywać gen. Emil Fieldorf i rotmistrz Witold Pilecki – zakończył Szwagrzyk.