"Nie ma żadnych danych wskazujących na to, byśmy w wakacje czy późną jesienią mieli bezpieczną sytuację epidemiczną, czyli bez wirusa" - wskazał na łamach czwartkowego "Faktu" minister zdrowia Łukasz Szumowski.
Minister zdrowia, zapytany o to, czy obowiązek zakrywania ust i nosa może potrwać nawet rok, odpowiedział: "Być może tak". Jak dodał, "trudno powiedzieć, jak będzie wyglądał proces wynajdywania leków, przebiegał proces immunizacji społeczeństwa".
"Obym się mylił, ale jako minister zdrowia muszę przygotowywać się na tak poważną perspektywę" - podkreślił.
Szumowski, pytany, czy nie boi się, że zgoda na pewne rozluźnienie restrykcji sprawi, że Polacy przestaną respektować zasady izolacji, minister przyznał, że ma takie obawy.
"To jest taniec na brzytwie. Z jednej strony mamy COVID i zachorowania, ludzie umierają z powodu zapalenia płuc i niewydolności oddechowej. Z drugiej strony wiem, że całkowite zatrzymanie kraju w bezruchu sprawi, że pacjenci będą umierali na choroby onkologiczne, kardiologiczne i choroby rzadkie. Z trzeciej strony wiem, że jeżeli mamy finansować ochronę zdrowia na dobrym poziomie, to na dobrym poziomie musi być gospodarka" - zaznaczył.
Minister podkreślił, że nie da się tego rozdzielić. "To wszystko są wybory między ogniem i wodą. A pośrednim wyborem jest taniec na brzytwie" - ocenił.
Odnosząc się do zagadnienia, czy jeśli liczba przypadków zakażeń będzie wzrastać, to restrykcje zostaną znowu zaostrzone, szef resortu zdrowia odparł, że "zawsze jest taka możliwość".