Mariusz G., który w chwili śmierci D. Kosteckiego przebywał z nim w celi w Areszcie Śledczym w Warszawie-Białołęce, dokonał samookaleczenia - poinformowała we wtorek PAP rzecznik prasowa dyrektora generalnego Służby Więziennej ppłk Elżbieta Krakowska. Jak dodała nie była to próba samobójcza.
Jak dowiedziała się PAP, do samookaleczenia miało dojść w ostatnią sobotę. Z informacji, jakie przekazała rzecznik prasowa dyrektora generalnego Służby Więziennej ppłk Elżbieta Krakowska wynika, że Mariusz G. celowo skaleczył się w przedramię. Chwilę po tym incydencie udzielono mu pomocy medycznej. Krakowska podkreśla, że nie była to próba samobójcza. Mariusz G. przebywał w jednej celi z Dawidem Kosteckim w dniu, w którym Kostecki popełnił samobójstwo.
Według informacji, do których dotarła PAP, do samookaleczenia doszło po rozmowie z partnerką Mariusza G. Kobieta miała mu m.in. powiedzieć, że przez to, co dzieje się wokół sprawy Dawida Kosteckiego "nigdy nie wyjdzie z więzienia". Mariusz G. w rozmowie z psychologiem miał także powiedzieć, że jest załamany tym, co się dzieje w związku ze śmiercią Kosteckiego, miał się także bać, że zostanie posądzony o jego zabójstwo.
Te informacje częściowo potwierdza Służba Więzienna. Jak poinformowała ppłk Elżbieta Krakowska, G. rzeczywiście rozmawiał ze swoją partnerką. "Później tłumaczył psychologowi swój czyn załamaniem nerwowym z powodu medialnych doniesień, które sugerują jego udział w śmierci Dawida Kosteckiego". Zdaniem Krakowskiej G. uważa to "za nagonkę, której ulegają jego bliscy, co doprowadziło do poważnych problemów osobistych".
Mariusza G. objęto wzmożoną opieką wychowawczą i psychologiczną.
Samookaleczenie Mariusza G. to kolejny przypadek autoagresji u osadzonego, który miał związek z Dawidem Kosteckim. Tydzień po śmierci boksera, w Zakładzie Karnym w Rzeszowie doszło do aktu autoagresji z udziałem Macieja M., który - według nieoficjalnych informacji - miał zeznawać przed warszawskim sądem w tym samym procesie, co zmarły bokser. Kostecki w więzieniu w Rzeszowie odbywał wyrok. W czerwcu został przewieziony na Białołękę.
Jeden z pełnomocników rodziny Dawida Kosteckiego mec. Roman Giertych zapowiedział w poniedziałek, że złoży wniosek o przesłuchanie Macieja M. w sprawie śmierci boksera. Według M. u Kosteckiego przy przenosinach go do aresztu na Białołęce znaleziono telefon i pendrive z nagraniami. Giertych chce dołączenia nagrań do akt.
Do śmierci Kosteckiego doszło 2 sierpnia nad ranem w celi Aresztu Śledczego Warszawa-Białołęka. Miał się powiesić w łóżku na pętli z prześcieradła przykryty kocem - co zdaniem służby więziennej uniemożliwiło natychmiastową reakcję współosadzonych. Następnie - jak informowała Służba Więzienna - zaalarmowani funkcjonariusze reanimowali mężczyznę do czasu przyjazdu pogotowia ratunkowego. Ekipie pogotowia nie udało się go uratować.
Zlecona przez prokuraturę sekcja zwłok wykluczyła udział w jego śmierci osób trzecich, potwierdzając popełnienie samobójstwa. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga. W samobójstwo nie wierzy rodzina Kosteckiego, którą reprezentują mecenasi Giertych i Jacek Dubois.
Po śmierci Kosteckiego Służba Więzienna powołała specjalną komisję do wyjaśnienia jej okoliczności. Wstępne ustalenia zespołu wykluczają udział osób trzecich. Sprawą zajął się także Rzecznik Praw Obywatelskich.