Sytuacja na Ukrainie zapętliła się tak bardzo, że Rosja może z niej wyjść korzystnie tylko wtedy, kiedy udowodni, że NATO to „papierowy tygrys” – mówił na antenie Telewizji Republika prof. Romuald Szeremietiew były minister obrony narodowej.
Były szef MON nawiązał do ostatnich częstych naruszeń zachodnich przestrzeni powietrznych przez rosyjskie lotnictwo, uznając, że takie działanie może służyć przetestowaniu obrony tych państw.
– To niekoniecznie jest tylko drażnienie Zachodu, ale może to być rozpoznanie przygotowujące do konfliktu – uznał.
Stwierdził również, że Putin może wykorzystać prorosyjskie nastroje mniejszości w państwach bałtyckich do swoich celów. – Kraje nadbałtyckie byłyby świetnym miejscem, żeby wykazać, że NATO nie działa dobrze. Wystarczy podniecić nastroje mniejszości rosyjskiej na Liwie, Łotwie i w Estonii – stwierdził.
Podkreślił, że brak zdecydowanych reakcji sił NATO może doprowadzić do bardziej dotkliwych manewrów Putina na Ukrainie.
– Gdyby NATO byłoby zdolne do zdecydowanego działania, nie byłoby wątpliwości, co do utworzenia baz na terenie tych krajów. Ich brak jest zachętą dla Putina, żeby sfalsyfikować pogląd, że NATO trzeba się bać – mówił.
Zapewniał jednak, że jeszcze w tym momencie Putin nie wie na ile może sobie pozwolić wobec NATO. – W tej chwili Putin nie jest pewien na co zdecyduje się NATO, jeżeli on zagra ostrzej – stwierdził.
Jego zdaniem nie się nie zmieni w polityce NATO, dopóki nie zmienią się polityczny zwierzchnicy sojuszu.
– Elity polityczne NATO to raczej słabej jakości towarzystwo, może coś się zmieni jak zmieni się prezydent USA – uznał.