Szefowa Stowarzyszenia Żołnierzy AK na Białorusi uniewinniona
W procesie szefowej Stowarzyszenia Żołnierzy AK na Białorusi, 83-letniej Weroniki Sebastianowicz, o rzekomy przemyt pomocy żywnościowej dla członków stowarzyszenia, sąd w Grodnie odesłał do urzędu celnego przedstawiony przez ten urząd protokół. Tym samym zarzuty stawiane Sebastianowicz zostały podważone.
– Rozprawa zakończyła się odesłaniem protokołu urzędu celnego w Grodnie ponownie do tego urzędu, ponieważ po przesłuchaniu pani Weroniki i przesłuchaniu świadków sędzia, jak rozumiem, stwierdziła, że zarzuty stawiane pani Sebastianowicz zorganizowania całej grupy przemytniczej przewożącej paczki z żywnością na Białoruś są bezpodstawne – powiedział konsul generalny RP w Grodnie Andrzej Chodkiewicz
Konsul przyznał, że "trudno powiedzieć", jakie będzie dalsze postępowanie regionalnego urzędu celnego w Grodnie, ale - jak ocenił - "wygląda na to, że chyba sprawa zostanie zakończona".
W jego ocenie w ciągu dwóch dotychczasowych rozpraw proces "pokazał, że paczki zostały dostarczone przez konsulat generalny RP, nie zaś przez jakąś zorganizowaną grupę przestępczą". – Ten zarzut został, jak rozumiem, podważony – mówił Chodkiewicz po rozprawie.
Sąd nie wyznaczył daty następnej rozprawy i nie określił, w jakim czasie urząd celny ma zmienić lub zweryfikować odesłany protokół. Jak ocenił dyplomata, następny krok zależy od urzędu celnego i od tego, czy ponowi on zarzut wobec pani Sebastianowicz, czy też zamknie sprawę.
To właśnie urząd celny w Grodnie skierował do sądu sprawę przeciwko Sebastianowicz, oskarżając ją o zorganizowanie przemytu z Polski. Chodzi o ponad 70 paczek od polskiego Stowarzyszenia Odra-Niemen z pomocą dla kombatantów Armii Krajowej na Białorusi, które zarekwirowano 2 kwietnia z domu Sebastianowicz, mimo obecności polskich konsulów.
Sebastianowicz zeznała w sądzie, że paczki wielkanocne dla kombatantów AK zostały jej przywiezione 2 kwietnia samochodem polskiego konsulatu, a znajdowały się w nich produkty żywnościowe, takie jak makaron, ryż czy czekolada. Zapewniła też, że wbrew twierdzeniom urzędu celnego zawartość paczek nie była przeterminowana.
Urząd celny twierdzi, że niezidentyfikowana osoba z Polski nabyła i rozdała innym osobom w Polsce produkty żywnościowe i upominki o wartości blisko 4 tys. złotych, by osoby te przemyciły je drobnymi partiami na Białoruś. Towary te - według urzędu celnego - znalazły się potem w domu Sebastianowicz. Zdaniem urzędu miała ona koordynować ten przemyt, popełniając wykroczenie administracyjne, zagrożone karą grzywny o równowartości od 250 do 1400 zł.