Poprzedni zarząd Przedsiębiorstwa Państwowego Porty Lotnicze kupił za 5 mln zł system ochrony radarowej dla Lotniska Okęcie. Targu dobito, mimo że od początku było jasne, że sprzęt nie nadaje się do użytku. Alarm podniósł dopiero obecny zarząd PPL. Dziś kontraktem zajmuje się Prokuratura Okręgowa w Warszawie.
Zakup instalacji radarowo-kamerowych nastąpił w 2013 r., gdy dyrektorem naczelnym PPL był Michał Marzec. Ówczesne kierownictwo spółki podpisało umowę z jedną z firm na wykonanie instalacji bezpieczeństwa, która miała zapewnić potrzebną ochronę lotniska. W momencie odbioru system nie funkcjonował zgodnie z zapisami umowy zawartej wcześniej z wykonawcą, a mimo to z pełną świadomością przyjęto go i zapłacono producentowi blisko 5 mln zł. W ten sposób opróżniono kasę PPL, a jednocześnie pozbawiono ochrony obiekt szczególnie narażony na działanie terrorystów.
Instalacje radarowe nie obejmowały bowiem swoim zasięgiem terenu całego lotniska. System nie identyfikuje dokładnie zlokalizowanego obiektu. Taki sam alarm wszczynałoby więc zarówno pojawienie się na terenie lotniska ciężarówki wypełnionej materiałami wybuchowymi, jak i zająca, który przedostałby się na ten rozległy teren. System nie rozróżnia też obszarów wyłączonych z monitorowania obiektów od tych, które muszą być objęte intensywną obserwacją.
Rok po wymianie kierownictwa spółki w 2016 r. nowe władze zawiadomiły o nieprawidłowościach ministerstwo infrastruktury i CBA. W końcu sprawą zajęła się Prokuratura Okręgowa w Warszawie, która wszczęła postępowanie pod kątem wyrządzenia znacznej szkody majątkowej wobec Przedsiębiorstwa Państwowego Porty Lotnicze
CZYTAJ WIĘCEJ W DZISIEJSZEJ GAZECIE POLSKIEJ CODZIENNIE!
Zapraszamy do kiosków po piątkowe wydanie „Codziennej”.https://t.co/1HYRtWiDJA #GPC pic.twitter.com/KI4OamLeoz
— GP Codziennie (@GPCodziennie) 7 czerwca 2018