Decyzja o tym, że Rafał Trzaskowski będzie kandydatem Platformy Obywatelskiej wywołała falę kpin na prawicy. To, co jest zrozumiałe w przypadku internautów czy użytkowników Twittera, nie do końca przystoi poważnej publicystyce.
Wśród argumentów, które twierdzą, że wybór Trzaskowskiego jest złym wyborem dla Platformy przeważa ten, że jest związany z Hanną Gronkiewicz-Waltz. Nie do końca mnie to przekonuje, zwłaszcze, że prezydent Warszawy jeszcze przed rokiem uznawana była ze jeden z pewniejszych filarów, wciąż pełni również funkcję wiceprzewodniczącej partii. Ciężko więc, żeby polityk, który działa w polityce od lat, nie był powiązany z jej skompromitowanymi liderami.
Nie do końca wierzę, że Platformę byłoby stać na wystawienie twarzy nowej i nieumoczonej. Do Platformy Obywatelskiej nie walą hufce ideowych kandydatów na przyszłych polityków. Stan młodzieży partyjnej pokazuje, że są to raczej osoby, którym zależy, głównie ze względu na majątek i pozycję, na restauracji układu III Rzeczpospolitej. Przykładem niech będą Kinga Gajewska, która bez ogródek przyznaje, że w wieku 25-lat otrzymała od rodziców fortunę, na którą jej równieśnicy muszą pracować przez większą cześć kariery zawodowej czy Krzysztof Brejza, którego ojciec od kilkunastu lat rządzi Inowrocławiem. To przykłady osób, które raczej z „dorobku” Polski post-okrągłostołowej nie mogą być niezadowolone. Na nieszczęscie dla partii – te „złote dzieci” III RP politycznie prezentują się bardzo miernie. Trzaskowski, którego wciąż trzeba traktować jako polityka młodszej generacji, na tle partyjnej konkurencji zdaje się najpoważniejszym przeciwnikiem. W przeciwieństwie do części kolegów i koleżanek jest inteligentny, potrafi się zaprezentować nie robiąć z siebie tylko i wyłącznie anty-PiS-owca. Nie do końca kupuję zarzut wobec Trzaskowskiego, w którym podkreśla się, że był on szefem kampanii wyborczej Gronkiewicz-Waltz. Dzisiaj prezydent Warszawy jest raczej kulą u nogi dla PO, jednak nie można zapominać, że trzykrotnie nad konkurencją zwyciężała, również w poprzednich wyborach, gdy wobec jej osoby pojawiało się bardzo dużo zarzutów i można było ją pokonać. W mojej ocenie nie należy również zbytnio świętować rozłamu między opozycją – na dłuższą metę na pewno to opozycji zaszkodzi, jednak jestem pewien, że w Warszawie będzie druga tura i najlepszy kandydat konkurujący z PiS-em i tak zbierze cały elektorat antyrządowy.
Reasumując uważam, że w wśród marnej ławki Platforma wpuszcza na boisko zawodnika najlepszego z dostępnych. PiS, mimo rosnących sondaży, czeka ciężki bój o stolicę i mam nadzieję, że wkrótce poznamy konkretny program „Dobrej Zmiany” wobec Warszawy, bo na razie tylko słyszymy o powstrzymaniu mafii reprywatyzacyjnej, co może okazać się zbyt małą propozycją. Mam również nadzieję, że talent polityczny, który Trzaskowski niewątpliwe posiada, zostanie przesłoniety przez żenującą kampanię wyborczą, a taka się na chwilę obecną zapowiada. Start kandydat PO odnotował raczej żenujący, czego obrazem może być plakat, w którym oskarża PiS i Patryka Jakiego o wspieranie mafii reprywatyzacyjnej i szczyci się byciem europosłem, w porównaniu do Jakiego, który w przeszłości był „tylko” asystentem europosła. Tego typu buta, znana z kampanii prezydenta Komorowskiego, zatopi każdego.
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
Radykalny krok papieża. Chce by diecezja rzymska dała swoje nieruchomości tym, którzy nie mają gdzie mieszkać