Część związków rolniczych zaledwie po dwóch tygodniach od wejścia w życie nowej ustawy łowieckiej wnosi o nowelizację. Wg zwolenników zmian, zamiast jasnego systemu szacowania i wypłacania szkód rolniczych mamy chaos.
Zanim nowe prawo weszło w życie, za szacowanie szkód wyrządzonych rolnikom przez dzikie zwierzęta odpowiadali myśliwi.
Dzierżawiąc obwód łowiecki, zobowiązani byli do wypłaty zadośćuczynienia farmerom. To oni brali na siebie cały obowiązek wyceny strat.
Rolnikom przysługiwało odwołanie do sądu. Od 1 kwietnia system wygląda inaczej. Szkody szacuje komisja złożona z myśliwego, rolnika i przedstawiciela jednostki pomocniczej gminy (sołtysi). Od postanowienia komisji przysługuje odwołanie do nadleśniczego. Jego rozstrzygnięcie można zaskarżyć do sądu administracyjnego. Już wiadomo, że o ile na papierze wszystko wygląda dobrze, o tyle w rzeczywistości nie jest tak różowo.
Buntują się sołtysi, którzy nie chcą się tym zajmować za darmo, w ramach swojej społecznie sprawowanej funkcji. Przykładem może być gmina Rzecznica (woj. zachodniopomorskie), gdzie wszyscy sołtysi zapowiadają rezygnację ze sprawowanych funkcji. Oznacza to, że w tej gminie odszkodowań nie otrzyma nikt, bo nie będzie można ich oszacować zgodnie z prawem. Sytuacja jest patowa.
Czytaj więcej w dzisiejszej „Gazecie Polskiej Codziennie”.