Pracownik magazynu niespodziewanie zasłabł i zmarł, mimo udzielonej pomocy. Komisja powypadkowa, która ma ustalić przyczyny śmierci. To nie pierwszy taki przypadek w Amazonie.
Pracownika magazynu Amazon w Sadach zmarł w poniedziałek. 49-latek przyszedł rano do pracy i nagle zasłabł. Pomimo udzielonej pomocy nie udało się go uratować. Na miejscu pojawiła się policja i prokurator, którzy wykluczyli udział osób trzecich.
- Przekazano nam informacje, że mężczyzna wcześniej chorował i zgon nastąpił z przyczyn naturalnych - przekazała mł. asp. Marta Mróz z zespołu prasowego Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu.
- Z ogromnym smutkiem przyjęliśmy wiadomość o śmierci naszego kolegi z poznańskiego zespołu Amazon. Łączymy się w bólu z członkami jego rodziny i bliskimi oraz otaczamy wsparciem jego współpracowników - powiedziała przedstawiciel firmy. Ze względów na prywatność pracowników Amazon nie będzie udzielać więcej informacji w tej sprawie.
Nie pierwszy taki przypadek
To nie pierwsza śmierć w podpoznańskim Amazonie. W nocy z 17 na 18 maja 2020 roku w magazynach, w trakcie wykonywania pracy zmarła 40-letnia pracownica. Kobieta była samotną matką, a w Amazonie była zatrudniona przez agencję pracy tymczasowej na okres kilku tygodni. Z relacji współpracowników wynikało, że kobieta prawie godzinę czekała na przyjazd karetki. W tym czasie przy życiu próbowali ją utrzymać inni pracownicy. Niestety, mimo prób reanimacji kobieta zmarła. Jak alarmowali pracownicy problemem nie było to, że służby medyczne późno przyjechały, tylko to, że miały problem, by dostać się do wieży, w której zmarła kobieta pracowała.
Również wtedy Amazon wydał oświadczenie dla mediów, w którym mówił o ogromnym smutku z powodu śmierci „naszej koleżanki z poznańskiego zespołu”, które jak się teraz okazuje, powtórzył słowo w słowo w przypadku śmierci 49-letniego mężczyzny. Czy do śmierci pracownicy mogły przyczynić się warunki w których pracowała? Tę kwestię podnosili wtedy członkowie OZZ Inicjatywy Pracowniczej przy Amazonie, a także związkowcy Solidarności. Związkowcy mówili wtedy o wyśrubowanych normach i tempie pracy. Uderza to zwłaszcza w osoby zatrudnione tymczasowo, które starają się wyrobić normy, by umowa została im przedłużona. Podnoszono też wtedy kwestię uciążliwego obowiązku pracy w maseczce przed 10 godzin.
Złe warunki pracy i wyśrubowane normy
Na złe warunki pracy w Amazonie związkowcy skarżą się już od dawna. Podczas ostatniego protestu zorganizowanego w czerwcu przez Inicjatywę Pracowniczą związkowcy wysunęli trzy postulaty: wyższe płace, niższe normy i stałe umowy. Choć Amazon ogłosił w tym roku podwyżkę stawki godzinowej z 20 zł do 22,5 zł brutto, to związkowcy twierdzą, że przy tak wyczerpującej pracy to za mało. W zeszłym roku natomiast nie było podwyżek, chociaż Amazon w czasie pandemii odnotował wyjątkowy zysk. Jak wyliczył Oxfam - organizacja pozarządowa zajmująca się nierównościami na świecie - tylko w czasie pandemii Jeff Bezos, właściciel Amazona, wzbogacił się tak bardzo, że mógłby zapłacić każdemu ze swoich 876 tys. pracowników jednorazową premię w wysokości 100 tys. dolarów i wciąż byłby tak samo bogaty, jak przed pandemią.
Kolejną, wciąż podnoszoną przez związkowców kwestią są wyśrubowane normy, które oblicza nikomu nieznany algorytm a jego sposób działania nie jest jawny. W czerwcu 2020 roku potwierdził to też Sąd Okręgowy w Poznaniu, który nazwał system oceny pracowniczej w Amazon „spiralą w dół”. Tym samym sąd przywrócił wtedy do pracy w Amazonie zwolnionego Macieja Gorajskiego i uznał jego zwolnienie z powodu niewyrabiania norm za bezprawne.