Były minister Sławomir Nowak, który w oświadczeniu majątkowym zataił posiadanie kosztownego zegarka stwierdził na Twitterze, że prokuratorzy podlegli Zbigniewowi Ziobrze doprowadzili do postawienie go przed sądem. Ten jednak - pisze Nowak - na szczęście oczyścił go z zarzutów. Zdaje się, że polityk nie zrozumiał wyroku Sądu Apelacyjnego i rzecznik prokuratury musiał go sprowadzić na ziemię.
Na portalu społecznościowym wywiązała się rozmowa dotycząca wypowiedzi Dominiki Wielowieyskiej z "Gazety Wyborczej", która na antenie Tok FM stwierdziła, że prokuratura podległa Zbigniewowi Ziobrze doprowadziła do skazania Sławomira Nowaka przez sąd. Jakże zaskakująca była odpowiedz samego polityka, który podkreślił, że "prokuratura tak, całe szczęście sąd oczyścił".
Nie trzeba było długo czekać, aby na oczywistą nieprawdę Nowaka odpowiedział Rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Przemysław Nowak. Nie „oczyścił”, tylko warunkowo umorzył postępowanie. Co oznacza stwierdzenie winy (art. 66 kk) – zauważył.
Najwidoczniej minister w rządzie Donalda Tuska nie ma za grosz poczucia winy, bo próbował zabłysnąć kolejnym wpisem w tym temacie: Prawilna prokuratura komentuje tweety swoich "celów". Spokojnie będą nagradzać za "gorliwość".
Przypomnijmy, że w listopadzie 2014 roku sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście skazał posła Sławomira Nowaka za złożenie pięciu fałszywych oświadczeń majątkowych, w których nie ujawnił drogiego zegarka. Sąd wymierzył mu wtedy łączną karę 20 tys. zł grzywny. Wyrok został uchylony w maju 2015 roku. Uchylił go Sąd Apelacyjny w Warszawie, który umorzył postępowanie na okres próbny (1 rok) argumentując m.in. że sprawa ta jest "przypadkiem mniejszej wagi", a sam Sławomir Nowak nie był wcześniej karany. Nowak miał też wpłacić 5 tysięcy złotych na fundusz pomocy pokrzywdzonym.