W wyniku tzw. "afery taśmowej", Sławomira Nowaka nagrano podczas rozmowy z byłym wiceministrem finansów Andrzejem Parafianowiczem. Dotyczyła ona m.in. kontroli skarbowej u żony byłego ministra transportu. "Praca dla Ukrawtodoru nie była ucieczką na Ukrainę" - stwierdził Nowak. W ten sposób były minister transportu w rządzie Donalda Tuska skomentował swoje odejście z polskiej polityki po wybuchu afery.
Sławomir, Nowak zasłynął też między innymi tym, że nie potrafił się wytłumaczyć ze swojego luksusowego zegarka. Początkowo polityk twierdził, że kupili mu go rodzice, odkładając przez lata z małej renty i emerytury. W restauracji Sowa & przyjaciele stwierdził jednak, że 50 tysięcy, z których rozliczeniem ma problem jego żona, to "niewielkie pieniądze".
Kariera na Ukrainie
Po "skończeniu" z polską polityką, Sławomir Nowak dostał propozycję pracy na Ukrainie. Aktualnie jest szefem ukraińskiej Agencji Transportu.
– Moja historia polityczna nie jest żadną tajemnicą w Polsce, również na Ukrainie. Ten etap jest zamknięty. Nie uciekłem, dostałem satysfakcjonującą propozycję, to dowód że docenia się dorobek ludzki. Warto wspierać Ukrainę, kiedy Europa odwraca się do niej bokiem - powiedział Nowak.