W najbliższy czwartek w Muzeum Sztuki Nowoczesnej miała odbyć się debata na temat ideologii gender. Jednym z uczestników miał być Tomasz Terlikowski, redaktor naczelny Telewizji Republika, ale także doktor filozofii UKSW. Z powodów ideologicznego napiętnowania do debaty jednak nie dojdzie.
– Pani Malgorzato, odnośnie planowanego spotkania z Pani mężem w Muzeum niestety jestem zmuszona je odwołać. Ostatnie wydarzenia w Sejmie, komentarze i wypowiedzi Pani małżonka uniemożliwiają poprowadzenie spokojnej rozmowy. Publiczność Muzeum jest oburzona, druga zaproszona osoba wycofała się. Bardzo mi przykro, mam nadzieję, że znajdziemy inną okazję na spotkanie i rozmowę. Pozdrawiam, md – SMS-a o tej treści Małgorzata Terlikowska, małżonka niedoszłego prelegenta, otrzymała od Marta Dziewańskiej, Kierownik Działu Badań Muzeum.
– Taka decyzja oznacza nie mniej, nie więcej, że muzeum wyklucza z debaty osobę o poglądach pro-life. Żeby mieć prawo dyskusji w państwowej placówce trzeba być pro aborcyjnym, mimo że debata miała dotyczyć zupełnie innego problemu. O ocenę tej sytuacji należy zapytać ministera kultury. Zwróćmy uwagę, że w Polsce to poglądy pro-life mają mocowanie konstytucyjne. Ministerstwo musi zająć odpowiednie stanowisko. Spotykałem się wcześniej z tym, że zwolennicy legalnej aborcji odmawiają mi dyskusji, m.in. Magdalena Środa nigdy nie chce ze mną rozmawiać, wielu innych również odmawia, ale to, żeby debatę odwoływała państwowa placówka zdarza się po raz pierwszy. To niebezpieczny precedens szczególnie, że wyraźnie podano moje poglądy pro-life jako oficjalny powód. Muzeum Sztuki Nowoczesnej podjęło decyzję, że nie chce być miejscem debaty, ale ideologicznego tłuczenia jednej opcji. To nie jest wcale nowoczesne. To służenie jednej, z punktu widzenia polskiego prawa szkodliwej, idei – sprawę komentuje Tomasz Terlikowski.