– Jeśli zaakceptujemy zasady Rosji, to będziemy żyli w świecie bez zasad, a to jest bardzo niebezpieczne – powiedział w Waszyngtonie na konferencji w Radzie Atlantyckiej marszałek Sejmu Radosław Sikorski. Apelował o większe przywództwo USA w Europie.
Jak podkreślił Sikorski, świat bez zasad, który od ponad roku próbuje narzucić Rosja, jest najbardziej niebezpieczny dla państw słabszych, „bo duże same mogą o siebie zadbać”. – Stąd tak duże obawy w mojej części świata – powiedział Sikorski, który wziął udział w konferencji w amerykańskim think tanku na temat transatlantyckiej strategii dla Europy Wschodniej.
Były szef polskiej dyplomacji, jeden z inicjatorów Partnerstwa Wschodniego, bronił tzw. resetu w stosunkach z Rosją. – Wierzę, że zarówno USA, jak i Polska miały rację, że próbowały dokonać resetu i poprawić relacje z Rosją – powiedział. Ale przyznał, że wszystko się skończyło, gdy prezydent Władimir Putin "zdecydował się zmienić kurs” i zajął ukraiński Krym.
– Nasz problem polegał na tym, że kilka ostatnich lat nie wierzyliśmy, że naprawdę myślą to, co mówią. Nadszedł czas zdać sobie sprawę, że jednak tak – powiedział. Ocenił, że ostatnie decyzje szczytu NATO, by wzmocnić obecność na wschodniej flance poprzez ćwiczenia tzw. szpicy sił szybkiego reagowania, są dobre, "bo to sygnał, że czerwona linia jest na granicy NATO (...), ale to nie wystarczy, Ukraina to kluczowy kraj" – powiedział.
Apelował o większe przywództwo USA w rozwiązywaniu globalnych problemów, przekonując, że stawką jest "wiarygodność USA" wobec takich państw, jak Iran, Syria czy Korea Północna. – Jeśli USA nie zapewnią przywództwa w Europie, to będzie mieć to konsekwencje wszędzie, także w Azji – dodał.
Podkreślił jednak, że jak rozmawia z przedstawicielami Departamentu Stanu USA, Pentagonu czy amerykańskiej armii w Europie, to odnosi wrażenie, że "są doskonale zorientowani, co się dzieje". – Tego, co brakuje, to decyzje, by coś z tym zrobić – dodał.