– Od jakiegoś czasu ma miejsce bezprecedensowa aktywność Rosji w okolicach Bałtyku. Jesteśmy tym zaniepokojeni – przyznał szef MON Tomasz Siemoniak.
Minister obrony narodowej mówił w "Jeden na jeden" powiedział, że NATO próbuje przygotować jakąś reakcję. Jak podkreślił, takie rzeczy będą się zdarzały w większej skali niż jeszcze rok temu.
Siemoniak podkreślił, że znakomita większość incydentów dotyczy wód międzynarodowych.
– Tego rodzaju budowanie napięcia źle służy relacjom w okolicach Morza Bałtyckiego. Z tych informacji, które mamy, wynika, że to bardziej dotyczy nie nas, a Szwecji - powiedział.
Pytany o przyczynę wzmożonej aktywności Rosji powiedział: "Znamy rosyjskie wypowiedzi, które mówią, że to reakcja na to, co robi NATO. Powiększa to napięcie".
Zdaniem szefa MON nie ma realnego zagrożenia ataku ze strony Rosji. – Te działania nie mają charakteru przygotowania do ataku. To jest nieustanne testowanie, z którym sobie radzimy, ale ono nie służy budowaniu dobrych relacji i zaufania – dodał.
Siemoniak poinformował, że cały system rozpoznania jest uruchomiony. Zastrzegł jednak, że choć sytuacja jest niepokojąca, nie ma potrzeby, by zwiększać stan gotowości.