– Nie każdy z tych robotników zrobił, to co Wałęsa. Wyrządził wiele krzywd znanym z imienia i nazwiska osobom. Problem tego człowiek polega na tym, że mając zasługi dla Polski żył w nieprawdzie przez wiele lat. Nie stanął w prawdzie, nie rozliczył się z tamtym okresem, nie przeprosił, brnie w te kłamstwa cały czas – powiedział w TV Republika wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Jarosław Sellin.
Gośćmi Antoniego Trzmiela w TV Republika byli: senator PO Jan Rulewski, minister kultury i dziedzictwa narodowego Jarosław Sellin oraz były szef UOP Piotr Naimski.
"Wiedziałem o jego przeszłości"
Zdaniem Rulewskiego młody Lech Wałęsa przybył do gdańskiej Stoczni, gdzie zobaczył "inny świat", zaś dokument o współpracy podpisał przerażony sytuacją, w której strzelano do robotników.
– Tu przekracza granicę przyzwoitości. Gdzieś tu jest, że przyjaciół za pieniądze się nie sprzedaje (…) wcześniej wiedziałem o jego przeszłości, która nie została wpisana do majątku "Solidarności”, natomiast była sygnałem ostrzegawczym. Twierdze, że w 1976 roku zerwał współpracę, a przynajmniej już w Wolnych Związkach Zawodowych był pod kontrolą Gwiazdy i Bulca – powiedział senator PO.
Historia pisana na nowo?
Według Sellina wszyscy wolelibyśmy mieć czystszą kartkę "Solidarności”, która została bardzo zabrudzona przez jej przywódcę. Jak dodał, nie da się uniknąć tego, że trzeba będzie pisać historię III RP i ruchu "Solidarności” na nowo. – Nie da się uniknąć rozważań, choćby rozważań, być może dowodów nt różnych decyzji, które Wałęsa podejmował – dodał.
"Dokumenty Wałęsa ukradł"
Z kolei Naimski przypomniał, że w czerwcu 1992 roku okazało się, że Wałęsa pozostawił w archiwach SB ślady po sobie. Jak dodał, przy wykonywaniu uchwały lustracyjnej, to właśnie on zajmował się zbieraniem materiałów, które dotyczyły byłego prezydenta. – To są te dokumenty, które były podstawa do umieszczenia go na liście. Te dokumenty Wałęsa ukradł i nie wiadomo, gdzie są. Mieliśmy równoległe dokumenty do tych znalezionych teraz, także autentyczne – stwierdził były szef UOP.
Według Rulewskiego, jeśli zacznie analizować się jednostkowe historie, to okaże się, że każdy ma "kilka włosów Kiszczaka”. Jak dodał, droga, którą obrał Lech Wałęsa okazała się skuteczna.
Dokumenty w posiadaniu nieprzyjaciół Polski?
Naimski ocenił, że sprawa nie dotyczy tylko byłego prezydenta, ale całej transformacji polski, ponieważ w dalszym ciągu mamy sytuację, w której w rękach dawnych ubeków są materiały umożliwiające szantaż.
– Śmiem twierdzić, że to, co się teraz dzieje wokół sprawy Wałęsy, to jest również po części działanie, które ma odwrócić uwagę opinii publicznej od istoty rzeczy (…) przenosi się to (szantaż – red.) na następne pokolenie i to jest dramat. Szkielety w szafach są obciążeniem dla dzieci – powiedział.
Były szef UOP przypomniał także, że wszystkie akta były filmowane. Jego zdaniem papiery Wałęsy i innych osób są w posiadaniu nieprzyjaciół Polski. – W Moskwie i na Zachodzie. Są dalej ukryte w domach generałów, podwładnych Kiszczaka, jego znajomych. Mamy szansę, żeby to przeciąć – zakończył Naimski.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Teczka TW "Bolek" z IPN. "Ja niżej podpisany Wałęsa Lech..." [DOKUMENTY]
Morawiecki o Wałęsie: Nie można iść w zaparte, jak mały kryminalista